ja to z mamcia jeździłam do NRD i na Węgry , pamiętam jak na sobie /czyli szyi /wiozłam 2 łańcuszki złote i normalnie stres przy kontroli celnej/a miałam 13 lat/,a z NRD przywoziło się piórniki z wyposażeniem /wypasione/,o płycie omegi czy jeansy to Wam już opowiadałam,a moje najstarsze dziecko to miało wsio z NRD wyprawkę i chyba ciuchy przez rok ,oj najeździłam się z Ta moja mama ..
Najlepszy to był mój mąż w latach 80 pojechał z wycieczka pracowniczą na Węgry , nakupowałam mu towaru ,kolczyki jakieś tandetne i insze różności i skóropodobny kołuch zabrał to tam bo szło a on wsio nazad przywiózł bo nie wiedział za ile sprzedać,dziecka nasze obiecane miały stamtąd /pamiętacie /czapki z szalikiem -takie w rażących kolorkach z paskami i nic nie dostały , poszłam na bazar pod dworcem im kupić .