Kto ma tak jak ja > Mama/Tata ma raka
mama ma raka
anka21:
zacznę w tym wątku pisać ja:) jak coś nie pasuje to możecie moje panny przenieś:)
Moja mama dowiedziała się ,ze ma raka piersi 25 lipca 2011 roku( w skrócie pT1cNxMX, ER100% PgR 100%). Przeszła 21 lamepk i teraz zajada takosifen. Teraz tylko kontrola , kontrola i oby błogi stan spokoju trwał wiecznie. :)
Psotunia:
Mój Tata odszedł z powodu raka żołądka. Było to ponad 20 lat temu.
Medycyna nie była na takim poziomie, w jakim jest w tej chwili.
Miał tylko operację i leczenie doraźne, dzięki gdańskiemu Hospicjum.
To, co zrobili dla nas i dla Niego lekarze i pielęgniarki z tej placówki
jest niezwykłe. Będę im wdzięczna do końca życia.
Uczyli nas dawać zastrzyki te do wenflonów, ale też podskórne
i w razie potrzeby dożylne. Byli z nami cały czas, Nawet w ostatecznych
godzinach...
Powoli uczyli - jak się przygotować, jak się zachować i jak umocnić siebie
i najbardziej potrzebującego, Tatę.
To smutne doświadczenie nauczyło mnie pokory, dało siłę i dzięki Ich
obecności, przestałam się bać...
Najtrudniejszy był moment agonii... kiedy z zaciśniętym gardłem pomagałam tacie trzymać gromnicę...
i modliliśmy się wszyscy... "dla Jego bolesnej Męki..."
Nie sądzę, byśmy samodzielnie poradzili sobie z tym.
Tata odszedł w ogromnym cierpieniu, ale też w świadomości, że jest kochany,
potrzebny i niezastąpiony.
Nawet pomimo największej naszej woli i miłości, tę drogę musiał pokonać sam...
metka:
Współczuję Wam, dziewczyny. Dla nas, Amazonek, ta choroba jest ciężkim przeżyciem, ale i Wy przechodzicie przez piekło, walcząc niejednokrotnie ze swoją bezradnością. Bo nawet choćby nie wiadomo jak się chciało, często można tylko i AŻ być obok. To trudne doświadczenie.
Wy jesteście dorosłymi dziećmi chorych rodziców, natomiast chciałam słówko napisać (może nie w tym miejscu? ale to niech SPA przeniesie) o książce, która jest adresowana do tych nieco_mniej_dorosłych dzieci. Moim zdaniem tak od 6 roku życia. Kupiłam ją w czasie choroby, ale potem uznałam że dla moich maluchów za wcześnie. Stoi, pewnie kiedyś, gdy będziemy o tym rozmawiać, się przyda. Przeczytali ją wszyscy (dorośli) w mojej rodzinie. Myślę że trochę rozjaśniła i przybliżyła temat - to takie krótkie opowiadanie (30 stron i słowniczek z trudnymi słowami) o dzieciach (Tomek 8l, Tosia 4l), których mama ma raka piersi. Jest tam o chemioterapii, wypadaniu włosów, mastektomii, amazonkach, rekonstrukcji. Prostym językiem dziecięcym. Nie za dużo, ale tyle, żeby dało się rozmawiać, a nie uciekać od tematu.
Tytuł taki sam: "Moja mama ma raka". Autorką jest Monika Zięba, ilustrowała Agnieszka Cieślikowska. Kupiłam w empiku za 10 zł.
hamak:
--- Cytat: Psotunia w Maja 02, 2013, 01:05:31 pm ---
Tata odszedł w ogromnym cierpieniu, ale też w świadomości, że jest kochany,
potrzebny i niezastąpiony.
--- Koniec cytatu ---
Tak bardzo chciałabym wiedzieć, czy moja Mama też o tym wiedziała...Kilka dni wcześniej zaczęła tracić kontakt z nami, z rzeczywistością, przestała mówić, ale chyba poznała brata, który przyjachał z Warszawy. A w dniu, w którym odeszła, była od dwóch dni na bardzo dużych dawkach morfiny...
...ech, znów ryczę...
Psotunia:
Hamak, ja myślę, że to się po prostu czuje.
Osoba śmiertelnie chora, która wymaga już obecności i opieki
osób trzecich (najczęściej najbliższych), odczuwa ich zaangażowanie,
troskliwą opiekę, miłość i tę najgorszą - bezsilność.
Tata co 4 godziny przyjmował morfinę i inne leki, których nazw w tej chwili
nie pamiętam. Był otumaniony i szczególnie w ciągu dwóch ostatnich
tygodni miewał tylko przebłyski świadomości. Mimo to, pamiętam
momenty wręcz na granicy "cudu"... Dziś miewam wątpliwości, czy pewne zdarzenia
faktycznie miały miejsce, czy tak bardzo pragnęłam, by się wydarzyły.
Jedno wiem z całą pewnością: był to czas wyjątkowy (10 miesięcy), pełen wzruszeń,
niebywałych rzeczy i chyba najcenniejszy w całym moim życiu.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej