Już po chrzcinach
Było cudnie.Tusia cała w bieli,bez butów bo uznała że są niepotrzebne
W kościele po kilkunastominutowej drzemce stwierdziła że czas na kupę
Dobrze że zaopatrzeni byliśmy w mokre chusteczki i pieluszki.Mąż z Monią w zakrystii sprawnie załatwili sprawę skutecznie wypłoszyli przy tym siedzącego tam ks proboszcza z kościelnym
No a potem to była walka charakterów.Ksiądz mówił głośno - Tusia mu wtórowała dając świadectwo swojej obecności na uroczystości
Jestem mega zmęczona ale zadowolona.Pięknie było.W domu przyjemnie i wesoło.Goście fajni,miła atmosfera.Myślę że się udało i jedzenie smakowało bo tym najbardziej się stresowałam.
Tusieńka w objęciach Agi - cudny widok
Zdjęć jeszcze nie mam więc nie pokażę ale zapewniam że będzie co oglądać