Co do konsultacji, to doktorek mówił, że z wynikiem do niego, a potem chyba konsultacja u jakiegoś profesora onkologa-ginekologa (to na Medicover było, oni mają jakieś takie bajery). Szczerze mówiąc wolałabym przez nich tę konsultację niż na własną rękę, bośmy się nieźle spłukali przez ten dom. Jutro jadę krewkę oddać i obaczym.
Sama się sobie dziwię, bo jakem panikara pierwszej wody, tak teraz mam przekonanie, że to nic takiego. Choć wiadomo, jakaś niepewność jest...
A To się wywala jakoś niezależnie od wszystkiego? Bo jak mu powiedziałam, że chciałabym usunąć i przebadać, to on o tej konsultacji zaczął. I nic konkretnego mi nie odpowiedział.