Jeżeli chodzi o kurczaka, dla mnie przebojem Lidla są te większe części ud (udźcy?)paczkowane bez kości. Szybko je obsmażam, wsadzam do naczynia żaroodpornego, posypuję śliwkami z tegoż sklepu (są ekstra...niby suszone, ale jakże wilgotne
) , jeśli są, to dorzucam trochę rodzynek...plus ząbki czosnku.Ponieważ mam manię dodawania prawie do wszystkiego cebuli..tu tylko symbolicznie (suszona, smażona..ze słoika..moje odkrycie w sytuacjach nagłych) ale niekoniecznie. Jakieś ulubione przyprawy, sól, pieprz, podlewamy to rosołem, przykrywamy i..samo się robi w piekarniku. I koniecznie na dwa dni...bo po co się przemęczać?
To raczej kuchnia marokańska jest.