Tak w zasadzie Św. Krzyż to moja trauma z 1 klasy podstawówki. Bo tam pojechaliśmy na pierwszą szkolną wycieczkę. Miałam 10 zł kieszonkowego. W Nowej Słupii kupiłam obwarzanki na sznurku za 1 zł. A w drodze na górę zgubiłam portfel.
Na domiar złego zwiedzaliśmy podziemia, gdzie były ciała zmarłych Wiśniowieckich. Trumny pootwierane, w niektórych dzieci (a my po 7-8 lat), Między szybami były takie szpary, że można było palce albo nawet dłoń wsunąć. Do tej pory pamiętam te tkaniny, czaszki, zęby, puste oczodoły. Ciekawe jak by dzisiaj zareagowali rodzice uczniów, gdyby taką atrakcje pierwszakom zafundowano ( u nas było larum, że uczniów 3 klasy gimnazjum zawieźliśmy do Oświęcimia do obozu).