Autor Wątek: Macierzyństwo i rak piersi  (Przeczytany 12066 razy)

Offline TOJKA

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 11077
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #15 dnia: Października 20, 2013, 08:10:35 pm »
Reniferku
nasza młoda_mama metka tez miała chemię przedoperacyjną
pewnikiem jak ogarnie wszystko i wszystkich w domku
(bo na wyjeździe trzydniowym była :)  )
to opowie Ci o swoich operacyjno_leczeniowych perypetiach
Noooo i ona takich maluszków jak Ty to miała razy 2  ;)
w tym jedno to całkiem_całkiem maluśkie
operacja oszczędzająca 2008r
rak piersi przewodowy inwazyjny, potrójnie ujemny, G3
zajęte węzły (ile? wpiszę jak zajrzę do dokumentów ;) )
chemioterapia 6 x AC;  radioterapia
operacja i leczenie w Wielkopolskim Centrum Onkologicznym

Offline Amor

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12128
  • carpe diem
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #16 dnia: Października 20, 2013, 08:15:43 pm »
Doskonale cię rozumiemy, wszystkie przez to przechodziłyśmy! Na szczęście czas biegnie szybko i wierz mi niedługo powiesz- hurra! Znow jestem zdrowa! Obiecuję! :)
styczeń2006, rak piersi lewej, przewodowy inwazyjny,T1N0M0,G1,węzły czyste (Her- ujemny) niehormonozależna,leczenie-  mastektomia na życzenie  i  4 AC
luty2007 ,wznowa  w bliźnie - 8 mm ,  hormonozależna
leczenie- wycięcie  blizny, radioterapia , kastracja radiologiczna jajnikow, tamoksifen 5 lat

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #17 dnia: Października 21, 2013, 12:03:19 am »
Reniferku, jesteś diagnozowana. Daj czas lekarzom i sobie na spokojne rozważenie metody leczenia. I po prostu zaufaj. A czekanie wypełnij zabawą i zajmowaniem się maluszkiem.  :)
Wiele z nas miało chemię przed operacją. Ja też.  :0ulan:
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline metka

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 5558
  • "Spieprzaj, dziadu!" (L.K.)
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #18 dnia: Października 21, 2013, 08:06:20 pm »
hej reniferku, to ja  ;) jak już pewnie doczytałaś, w momencie diagnozy (koniec września 2010), moja starsza miała 2 latka, a młodsza niecałe 3 miesiące. też się bałam. nie o siebie, tylko o nie. nie pytałam 'co będzie jeśli się nie uda', nie brałam pod uwagę takiej opcji. ale jak szłam na pierwszą chemię, to ubrana już, w butach i z torbą w ręce stałam nad łóżeczkiem, patrzyłam na mojego wcześniaka i łzy same mi płynęły. pamiętam, że wtedy pomyślałam czy ją jeszcze zobaczę. trudne to były przeżycia. osobiście twierdzę, że my, smarkate, mamy gorzej niż panie po 50 czy 60 r.ż. - one mogą zająć się sobą, mogą myśleć tylko o sobie (dzieci już mają odchowane), mogą oczekiwać podania przez kochającego synusia/córcię herbatki pod nos, mogą sobie poleżeć i wymiotować kiedy i jak chcą... nie zawsze tak jest, ale MOGĄ. u nas nie ma takiej opcji. na pierwszym miejscu jest dziecko. ono nadaje tej walce sens, ono daje nam siły, ale jednocześnie jest naprawdę ciężko. pisałam już nie raz - nie było dla mnie problemem, że wypadną mi włosy - problemem było jak przygotować na to moje dziecko. nie były problemem wymioty - tylko odpowiedź na pytanie gdzie jest moje dziecko i czy aby mnie nie widzi. nie mogłam ot tak się położyć w ciszy i spokoju, maluchy chcą do mamy, kwiczą, śpiewają, śmieją się i skaczą po łóżku. to wszystko jest urocze, ale nie jak człowieka mdli od zapachu słonych paluszków, a na wymioty się zbiera od samej nazwy chemii... nie chcę się tu wymądrzać ani demonizować choroby. chcę, żebyś wiedziała, że naprawdę rozumiem co przeżywasz. rozumiem te trudności, nawet na pozór błahe. rozumiem ten ciężar leżący na sercu. on też mi towarzyszył przez całe leczenie. nie jesteś sama.

najważniejsze, że masz diagnozę i plan leczenia. chemia przedoperacyjna jest bardzo dobra. potem, jak zrobią Ci operację, to po wyniku zobaczysz czy i jak dobrze zadziałała! gdybyś miała chemię po, to nie byłoby to możliwe  :)
rak piersi w czasie ciąży. potrójnie ujemny (TNBC).
stopień zaawansowania T4bN2M0. stopień złośliwości G3.
zajęte węzły chłonne pachowe i podobojczykowe, powiększone szyjne.
chemioterapia AT (Adriamycyna+Taxotere). radioterapia przedoperacyjna.
mastektomia 2011. obrzęk ręki :/

Offline renifer

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 1536
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #19 dnia: Października 21, 2013, 08:17:27 pm »
Dzięki Metko, miałaś jeszcze trudniej, bo oprócz dwulatki jeszcze maleństwo :( Ja też bardzo się boję, jak młody zniesie to, że nagle mama nie poswięca mu tyle czasu, młody na mnie włazi, maltretuje mnie w rozmaity sposób, a wiem, że po chemii, a już na pewno po operacji, to nie będzie możliwe. MYślę, że na pierwszy tydzień po chemii będziemy się preznosić do teściów, żeby oni jakoś młodego ogarniali, bo moja mama schorowana i na dłuższą metę nie da rady.
Rak piersi przewodowy inwazyjny wieloogniskowy, hormonozależny, HER-ujemny, G1 (T1cN1aM0)
chemioterapia przedoperacyjna:  FEC, Taxotere
mastektomia prawostronna: 05.2014
radioterapia, hormonoterapia (Nolvadex, Zoladex)

Offline metka

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 5558
  • "Spieprzaj, dziadu!" (L.K.)
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #20 dnia: Października 21, 2013, 09:57:15 pm »
przenosiny do teściów, to dobry pomysł. ewentualnie przenosiny samego młodego  ;) chociaż na kilka dni - niech chłopak ma wakacje, a dziadkowie się wnukiem nacieszą  ;)

z chemią to jest tak, że każda z nas inaczej ją przechodziła. nawet jak miałyśmy ten sam "zestaw" kropelek. jedne jeden dzień odpoczywają, a potem śmigają do pracy, inne leżą i kwiczą przez pierwsze dwa tygodnie. nie ma reguły. myślę, że nie masz się co nastawiać, że będzie tak_czy_tak - zobaczysz jak będzie u Ciebie, a ponieważ jeszcze tego nie wiesz, to nie masz się co martwić na zapas.

póki nie masz leczenia, załatw to, na co masz wpływ - czyli właśnie - kto się zajmie małym jak będziesz w szpitalu, kto będzie się nim zajmował jak już wyjdziesz i będziesz się źle czuła. jeśli młody będzie cały czas w domu, to może przyda się grafik z ciociami i wujkami do zabawy_na_popołudnia/spacerów. kto będzie robił zakupy (nie, nie Ty), kto będzie gotował (też nie Ty), kto wynosił śmieci. futrzaki jakieś w domu masz? to plan dla nich też - kto będzie karmił, wyprowadzał, sprzątał itede.

w każdej chwili możesz to zmienić, w każdej chwili możesz się w to włączać, jeśli tylko będziesz miała ochotę. ale plany na początek robisz takie, że nie uwzględniasz w nich siebie - od wszystkiego masz ludzi, a Ty leżysz, pachniesz i wracasz do zdrowia. a jak Cię najdzie ochota na gotowanie obiadków, pieczenie ciast czy zakup nowej kiecki - to to robisz. ale dlatego, że chcesz, a nie dlatego że musisz. dzięki temu masz taką 'poduszkę bezpieczeństwa', nie musisz się martwić jak sobie dasz radę, bo wiesz, że przy Tobie zawsze będzie ktoś, kto Ci pomoże.

to jedna propozycja. nie znam Cię i nie wiem czy takie coś będzie na Ciebie dobrze działało. może lepiej będzie jeśli w planach będziesz mocno uwzględniała siebie? - może potrzebujesz czuć się potrzebna, przydatna, niezastąpiona? i planowanie "we wtorek zrobię pomidorówkę, bo nikt inny tego nie zrobi tak dobrze jak ja" będzie Cię mocno dopingowało do wstania z łóżka? nie wiem, tu już sama musisz wybrać która wersja będzie dla Ciebie lepsza.

wydaje mi się (doświadczenie mi podpowiada  ;) ), że najważniejszy jest młody. jak jego będziesz miała "zabezpieczonego", zaopiekowanego, to i Ty będziesz spokojniejsza.

co do planów, polecałabym jeszcze ugotowanie teraz czegoś i zamrożenie (żebyś na te najgorsze chwile miała zapas), chleb też można mrozić, jakiś sernik może? wiesz, z chemią to jest trochę tak jak z ciążą - jak Cię najdzie na śledzie z truskawkami, to północ nie północ, małż musi zdobyć  ;) pamiętaj o sobie i dogadzaj sobie. jedz i rób to, na co masz ochotę i słuchaj co mówi do Ciebie Twój organizm.

i jeszcze Ci mówię (jak jakaś ciotka_dobra_rada hehe), żebyś teraz usiadła i zrobiła sobie listę rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność. spis ulubionych filmów (koniecznie komedie), najsmakowitszych dań, szalonych pomysłów i wszystkiego, co poprawia Ci humor. niech tam będą też takie rzeczy, które możesz robić w domu i bez wielkiego wysiłku (czyli obok najpiękniejszej trasy spacerowej i aquaaerobiku - kąpiel w pianie - na przykład). ukochane książki i filmy skompletuj sobie od razu, niech gdzieś tam (na kompie albo w kąciku) stoją i czekają. przyjdzie taki dzień, gdy psychika ciut siądzie. wtedy trudno będzie myśleć "co by tu zrobić, żeby mi się polepszyło", zazwyczaj człowiek się zapada w czarną dziurę, a nie kombinuje jak by tu z niej wyleźć - wtedy po prostu bierzesz listę, czytasz i na który punkt się uśmiechniesz, ten wykonujesz  :) ogólnie w czasie chemii nie ma co za dużo myśleć i roztrząsać. trza słuchać siebie.

teraz też nie roztrząsaj za dużo - myśl o tym, na co masz wpływ, a nie zamartwiaj się tym, na co wpływu nie masz.
a po operacji najgorsze są pierwsze dni, potem już z górki. na tą rękę, którą będziesz miała operowaną (to znaczy po której stronie pierś Ci odejmą, a konkretniej - węzły chłonne) nie będziesz mogła młodego nosić. zakupów też. moje młode śpią mi na brzuchu, turlają się po mnie (operację miałam 13.06.2011), pod tym względem różnicy nie ma - chodzi tylko o to, żeby łapki nie nadwyrężać. dasz radę  :-*


aha, ja z moją starszą (dwulatką) rozmawiałam normalnie. nic przed nią nie ukrywaliśmy, jak pytała to odpowiadaliśmy. choć bez szczegółów - dowiadywała się to, co chciała wiedzieć - czyli że mamusia jest chora i musi iść do szpitala, wróci jutro. każdy ma jakieś swoje przemyślenia, sposób wychowywania dzieci. ja postawiłam na szczerość i jako_takie poczucie bezpieczeństwa. trudno mówić o bezpieczeństwie w takiej sytuacji, no ale jakoś trzeba było to dziecku zapewnić. uznałam, że jeżeli będzie wiedziała co się dzieje, będzie "oswojona" z tym wszystkim i będzie widziała, że wszyscy (cała rodzina) obecny rozwój wydarzeń traktują jako normalny ("no niestety tak się czasem dzieje"), to też lżej będzie to przeżywać. dziecko to doskonały radar - od razu by wyczuła gdybyśmy coś przed nią ukrywali, okłamywali ją czy udawali że nic się nie stało i nic się nie zmieniło. dla niej to w ogóle był baaardzo ciężki czas - najpierw (jak miała 1,5 roku) mój szpital, czyli praktycznie odcięcie od mamy, z którą była bardzo związana i 24h/dobę, ze szpitala powrót z siostrzyczką, za miesiąc przeprowadzka do nowego mieszkania, a za kolejny miesiąc rozpoczęcie mojego leczenia... mówię, że moje dziecko w ciągu pierwszych trzech lat swojego życia przeżyło więcej niż niejeden dorosły. i naprawdę dumna jestem w jakim stylu to przeszła. i podziwiam ją mocno
rak piersi w czasie ciąży. potrójnie ujemny (TNBC).
stopień zaawansowania T4bN2M0. stopień złośliwości G3.
zajęte węzły chłonne pachowe i podobojczykowe, powiększone szyjne.
chemioterapia AT (Adriamycyna+Taxotere). radioterapia przedoperacyjna.
mastektomia 2011. obrzęk ręki :/

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #21 dnia: Października 21, 2013, 10:32:35 pm »
Metko, Ty wiesz, ale i tak Ci powiem: jesteś Bardzo Mądra Baba :) Od dziś będę do Cię pisać BMB  :-* :-* :-*
Reniferku, nic dodać, nic ująć. Metka napisała wszystko :)

Ja dodam tylko: i pisz do nas :) to na prawdę pomaga, choć nie bardzo wiadomo jak ;)

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #22 dnia: Października 21, 2013, 11:10:39 pm »
Metko wiedziałam, żeś mądra baba, ale że tak konkretną receptę dałaś młodej mamie (na pewno sprawdzoną we własnym boju) i tak logicznie ją uzasadniłaś  >:D, to mnie aż zatkało z podziwu. :-*
Masz rację 50-sięciolatka z odchowanymi dziećmi, ma prościej.  :-\
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline metka

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 5558
  • "Spieprzaj, dziadu!" (L.K.)
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #23 dnia: Października 21, 2013, 11:41:36 pm »
bez przesady, dziewczyny. mądrości mi brakuje bardzo_bardzo. szczególnie na co dzień i w tych prozaicznych sprawach  ::((
a całej reszty nauczyłam się przy Was i od Was  :-*
rak piersi w czasie ciąży. potrójnie ujemny (TNBC).
stopień zaawansowania T4bN2M0. stopień złośliwości G3.
zajęte węzły chłonne pachowe i podobojczykowe, powiększone szyjne.
chemioterapia AT (Adriamycyna+Taxotere). radioterapia przedoperacyjna.
mastektomia 2011. obrzęk ręki :/

Offline renifer

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 1536
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #24 dnia: Października 21, 2013, 11:48:37 pm »
Nawet bardzo mądra jesteś, Metko! Dzięki za te wszystkie praktyczne wskazówki, bo ja nie umiem sobie tego jeszcze wyobrazić. Uświadomiłaś mi, że musimy z młodym parę dni pomieszkać u dziadków jeszcze przed chemią, żeby się bardziej przyzwyczaił. On u nich zostaje, ale nigdy na noc, więc może być problem. Filmy i książki na doła to niezły pomysł, też zresztą myślałam o tym, że przyjdą takie dni, że ciężko będzie się ruszyć z kanapy. Najgorzej mi z tym wyręczaniem, że ktoś musi gotować, sprzątać, zakupy... Na szczęście jest jeszcze szwagierka, to pomoże. Ja nie wiem, ale chyba będzie jakaś dłuższa przeprowadzka do teściów, oni nie mieszkają bardzo daleko, ale codzienne dojazdy mogą być uciążliwe...
Z mojej strony nie bardzo ma kto pomagać, mama odpada, taty już nie ma, brat ma troje dzieci i swoje urwanie głowy, ech!
Co do chemii, to też mi się tak na czuja kojarzy z ciążowymi dolegliwościami (ja z tych mocniej wymiotujących byłam, jakiś zapach nie teges i leciałam do kibelka), tyle że jeszcze gorsze rzeczy dochodzą, wiadomo.
A, no i przypomniałaś mi o futrzaku, czyli mojej kotce... będziem musieli ją zabierać ze sobą, nie ma rady... Koty zmian nie lubią, na szczęście ona ma już kilka przeprowadzek za sobą, przeżyje i tą.
Agawo: w ogóle to forum pomaga, nie tylko od strony praktycznej, ale głównie na psychę wpływa pozytywnie. Mi już pomaga, na razie na strach.
A rączka prawa, niestety...
Rak piersi przewodowy inwazyjny wieloogniskowy, hormonozależny, HER-ujemny, G1 (T1cN1aM0)
chemioterapia przedoperacyjna:  FEC, Taxotere
mastektomia prawostronna: 05.2014
radioterapia, hormonoterapia (Nolvadex, Zoladex)

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #25 dnia: Października 21, 2013, 11:49:52 pm »
Metko, to że uważasz, że mądrości Ci brakuje, znaczy, że jesteś naprawdę mądra (nie kadzę)  >:D
Wiesz kto powiedział "Wiem, że nic nie wiem"  xhc
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline renifer

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 1536
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #26 dnia: Października 21, 2013, 11:53:05 pm »
A, i podziwiam Twoją córcię, Metko. To naprawdę dużo jak na takiego maluszka. Tymek też ze mną bardzo związany, dlatego się boję, jak to będzie...
Rak piersi przewodowy inwazyjny wieloogniskowy, hormonozależny, HER-ujemny, G1 (T1cN1aM0)
chemioterapia przedoperacyjna:  FEC, Taxotere
mastektomia prawostronna: 05.2014
radioterapia, hormonoterapia (Nolvadex, Zoladex)

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #27 dnia: Października 22, 2013, 12:18:07 am »
Reniferku, ja optuję z całego serca za metodą Metki: rozmawiać, opowiadać wszystko zgodnie z prawdą. Nie zatajać przez dzieckiem niczego. I oczywiście nie straszyć, ale spokojnie odpowiadać na pytania. "Tak, mama źle się czuje, bo jest chora", "Mama nie może Cię wziąć na spacerek, bo źle się czuje", "Mama musi wypocząć po leczeniu", "obiecuję, że zrobię wszystko aby wyzdrowieć".....

Gdy ja zachorowałam mój młodszy był (w porównaniu z Waszymi maluszkami) już 'duży", miał 13 lat. Pamiętam szczególnie jedną z nim rozmowę:
Piotr: czy Ty, mamo, umrzesz?
Ja: nie wiem synku, ale obiecuję ci, że bardzo będę się starać, aby żyć jak najdłużej... dla ciebie... bo bardzo cię kocham...
Piotr: a jeśli umrzesz, to co ja zrobię?
Ja: jesteś mądrym chłopcem, tyle razy dawałeś sobie radę, gdy mnie nie było blisko, prawda? obiecuję ci, że gdy będzie ci trudno, i pomyślisz o mnie, będzie trochę łatwiej... ale teraz, dziś żyję; i mam zamiar żyć...

I jeszcze jedną rozmowę pamiętam:
Piotr: mamo, obcięli ci pierś, prawda?
Ja: nooo... i?...
Piotr: ale teraz tego nie widać...
Ja: no....
Piotr: to jak oni to zrobili, że nie widać? Wkładasz sobie tam coś? skarpetkę zrolowaną?
... wybuchnąłem śmiechem... bo zdałam sobie sprawę, że to co dla mnie jest normalne, czyli wygląd protezy, dla niego jest owiane tajemnicą. Wyciągnęłam silikon i pacnęłam na stół  >:D
Obejrzał z dużym zainteresowaniem bez słowa... po chwili stwierdził: na piłkę do siatki by się nadawało  >:D

Reniferku, głowa do góry, pierś do przodu. Dasz radę  :-* :-* :-*

Offline mag

  • SPA
  • Uzależniona
  • *****
  • Wiadomości: 12000
  • Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #28 dnia: Października 22, 2013, 12:34:38 am »
wiedziałam, że metka napisze tu najmądrzejsze słowa - dzięki słonko  :-*

reniferku,
nikt, nawet najmądrzejszy psycholog, nie da Ci ani tak potężnej porcji praktycznych wiadomości, ani tak mądrych rad, ani takiego pozytywnego kopa jak osoba, która przeżyła to samo w podobnych do Twoich realiach
,
dlatego przeczytaj uważnie i spróbuj dopasować to, co napisała metka do siebie - wierzę, że wiele wskazówek wykorzystasz i nie będziesz musiała odkrywać ameryki na nowo  :)

metko, masz rację - nawet matka 9 latki ma łatwiej...


rak piersi  potrójnie ujemny (TNBC), zajęty 1 węzeł, mastektomia: 2000, chemia 6xCMF, rekonstrukcja: 2006 i XI 2017 przerzuty do kości i tk. miękkich

Offline Mirusia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7138
Odp: Macierzyństwo i rak piersi
« Odpowiedź #29 dnia: Października 22, 2013, 08:03:16 am »
Metko, tak czymaj, tak tłumacz  :0ulan: