Autor Wątek: Uwagi o alternatywnych metodach  (Przeczytany 22874 razy)

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #30 dnia: Czerwca 10, 2013, 04:33:42 am »
Tak pomyslalam, że może moje poprzednie wpisy były mało "żyrafiaste".  C:-)  Więc napisze to inaczej: Czułam potrzebe porozmawiania na określony temat. Rozumiem jednak potrzebę niektórych osób, żeby tego tematu nie poruszać i swoją potrzebę zaspokoje gdzieś indziej. Jak sobie z zaspokojeniem podobnej potrzeby poradza inni, będziemy sie martwic jak sie takowi pojawią

A teraz zmykam do ciepłego łóżeczka  [url=http://www.greensmilies.c 
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #31 dnia: Czerwca 10, 2013, 08:04:16 am »
Braju, każda z nas czuje potrzebę porozmawiania. O alternatywnych metodach leczenia też.
Myślę, że doszło do piramidalnego nieporozumienia. Być może polegającego tylko i wyłącznie w innym odczytaniu tytułu wątku.
Gdy któraś z nas jest w trakcie leczenia, tak to rozumiem, potrzebuje różnych rzeczy od forum - również budowania zaufania, że leczenie proponowane przez lekarzy jest opcją, która leczy, która ratuje życie.
Podważanie tego zaufania wprowadza zbyt duży zamęt, aby spokojnie 'sobie gadać' na temat tak pojętych dyskusji nt chemioterapii.

Wieści, które tutaj przyniosłaś, są ciekawe. Jako właśnie ciekawostka o różnorodności metod leczenia.
Bardzo rozumiem Dani.
Pamiętam, gdy ja byłam świeżo po mastektomii i usłyszałam, że być może poddałam się leczeniu niepotrzebnie, bo być może 'organizm sam by zwalczył raka w tak wczesnym stadium'. Zamieszanie, w którym się znalazłam, było niezwykle zakłócające.



Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #32 dnia: Czerwca 13, 2013, 07:41:28 pm »
Nowy tytuł bardzo pasuje!  :)

To w takim razie moje refleksje na temat jednej metody. Po diagnozie rzuciłam sie w wir poszukiwania informacji, gdzie każda krzyczała "tylko tak wyleczysz raka".

Szukałam tez alternatywnych i niesdzkodliwych rozwiązań i tak napatoczyłam sie na bloga pewnej pani z Polski, która  leczyla swojego raka terapią Gersona. Poczytałam, poczytałam i... to było to czego potrzebowałam, żeby przekonac sie całkowicie do chemioterapii  :))

Pani, nie pracowała rzecz jasna, bo przy terapii Gersona nie ma sie czasu na nic innego jak tylko próbe utrzymania się przy zyciu za pomoca kilkunastu świezo wyciskanych soków. Jej mąż na szczęscie jest na tyle zamożny, że stać go na kupowanie ekologicznych warzyw w ilosciach, jakich nie była bym w stanie kupic we wszystkich ekologicznych sklepach w moim mieście, nawet gdybym wykupiła hurtowo całe ich dostawy. Do tego lewatywa z kawy 5 razy dziennie. Pani żaliła się, że nienawidzi tej diety i tych lewatyw, ale będzie to robic do końca zycia, ponieważ jej rak sie zmniejsza. W ciągu 3 lat z 1,5 cm, skurczył sie do 0,7cm... Wiecie, jak sobie policzyłam, że mojego musialabym w ten sposób zmienjszac ze 20 lat, zamkneta w domu miedzy wyciskarka do soków a ubikacją (że o konieczności wygrania miliona w totka nie wspomnę), to chemioterapia wydała mi sie przy tym terapią szybką, skuteczna i nie niosacą tak dalekosiężnych skutków ubocznych w postaci pozbawienia wszelkiej przyjemności z jedzenia, zrujnowania całego zycia towarzyskiego i kariery zawodowej  xhc

Nie neguje metody czy jakichs jej elementów. Pewnie sa osoby, którym pomaga, bo inaczej nie byłoby klinik, które ja oferują. Myślę, że właśnie w klinice ma większy sens, gdzie pacjent tylko płaci, a nie musi sam męczyć się z wyciskaniem soków ani przygotowaniem kawy do wiadomego celu... Tylko że koszty sa horrendalne.

Wiele metod alternatywnych jest tak naprawde dużo droższych od chemioterapii (tym bardziej, że płaci sie z własnej kieszeni). Tak jest z leczeniem w klinice dr Burzyńskiego. Jego terapia nie przyciąga większej ilości zwolenników wśród lekarzy własnie z powodu kosztów (nie rozumiem czemu specyfik jest tak drogi skoro mozna go produkować z moczu).

Ukrain też jest drogi, choć juz bardziej na ludzka kieszeń niż leki Burzyńskiego. No ale w Polsce jest nielegalny, wię ctrzeba nie tylko znależc kogoś kto go sprowadza, ale też i zaufaną pielęgniarkę czy lekarza do podania leku. Sprawdzałam ta opcję przed operacją, wielkośc guza dyskwalifikowała mnie jednak do terapii ukrainem. Wiem o osobie, która się leczyła ukrainem (równocześnie z chemioterapią) i jest zdrowa od kilkunastu lat, potem na raka zachorowala jej mama i też jej podawała ukrain i też pomogło. Być może pomogłaby  sama chemioterapia, kto to wie?   

Czy jest bezpieczniejszy od chemioterapii? Nie wiem... Podobno ma mniej skutków uboczych. Ja usłyszałam jednak, że przy dużym guzie gwatowna apoptoza grozi wstrząsem toksycznym i smiercią i z takimi wynikami jak moje nawet by mi go nie sprzedali. No ale to lekarze austriaccy, a tymczasem w necie roi sie od ofert "odstapie Ukrain", bez pytania o rodzaj i wielkość guza... Myslę, że lepiej nie brać go na własna rękę, chyba że profilaktycznie już po leczeniu

rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline Mirusia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7138
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #33 dnia: Czerwca 13, 2013, 08:04:58 pm »
Co to wczoraj ślepa byłam?
Nie widziałam nigdzie tego wątku.
Pojawia się i znika  :)
Ta babka o której pisałam wcześniej chyba leczyła się metodą Gersona..
Ja uważam, że te inne metody to szajs. Gdzie są przede wszystkim badania kliniczne na ich temat?
Mam wrażenie, że służą nabijaniu kieszeni ich pomysłodawcom.
 

Offline lulu

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 8007
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #34 dnia: Czerwca 13, 2013, 08:35:22 pm »
Chemia, którą podaje się standardowo, jest po badaniach klinicznych, ma opinie specjalistów. Te wszystkie "inne" leczenie są "ściśle tajne" i przez to są niewiarygodne. Opowiadanie, że lekarze zwalczają proste, tanie leki, to wielka bujda. Byłam na spotkaniu o jakiejś tam cudownej metodzie (nie z własnego przekonania, ale dla towarzystwa). Wyglądało to jak szkolenie ochotników do sekty. Wszystko jest beeee, a my tylko uleczymy.
31.12.2007 amputacja piersi prawej metodą Pateya
Carcinoma mammae, G2, ER+, PGR+, HER2-
Przez 5 lat kolejno Tamoksifen, Egistrozol, Mamostrol
Po ponad 7 latach rak piersi lewej
21.08.2015 amputacja piersi lewej
ER-, PR-, HER2+++
4xAC i rok Herceptyna

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #35 dnia: Czerwca 13, 2013, 09:09:41 pm »
Wszystko jest beeee, a my tylko uleczymy.

Dokładnie tak to odbieram  >:(
Są jeszcze 'kursy' czy 'wykłady', na których 'natchnieni uzdrowiciele' przekazują wiedzę, że raka nie uleczy nic tylko wiara w ich cuda.
Mogłabym dusić gołymi rękami  >:(

Jakiś czas temu moja mama została zwerbowana do klubu "żyjących lepiej i dłużej'. Uwierzyła z cudowny dżemik, który leczy raka, uodparnia, czyni szczęśliwym każdego ;) Pół swojej emerytury na niego wydała i wydaje nadal. Jem go grzecznie, szczególnie, gdy mama patrzy  8)
Bo wierzę, że oprócz chemioterapii, naświetlań, hormonoterapii, to co leczy to miłość, wdzięczność, spokój duszy :)

Życzliwie przyglądam się metodom, które nie szkodzą, a przede wszystkim nie wymagają rezygnacji z leczenia konwencjonalnego.
Ostatnio nawiązałam kontakt z panią masującą stopy. Sama się sobie zdziwiłam, ze w ogóle do niej poszłam ;)
Dotknęła moich stóp, pomasowała, podotykała... i już chciałam się zrelaksować i potraktować tą dziwną wizytę jak pedicure, gdy pani powiedziała, że w moim organizmie był rak, że (tu wymieniła stronę, stopień zaawansowania i inne szczegóły, na przykład że ok 5 lat temu; troszkę się pomyliła ;) ) teraz powinnam się zająć wątrobą, bo ta nie daje rady (tu zaleciła szczegółową dietę i wizytę w laboratorium cobym cholesterol zbadała  :(
Zaleciła przychodzenie do niej przez pół roku 2 razy w tygodniu na masaż wspomagający leczenie.
Czy uwierzyłam pani? Tak. Czy będę chodzić? Tak. (dopóki kasę będę mieć  >:D)
Dlaczego?
Bo chcę być zdrowa, bo chcę dbać o siebie. Ale przede wszystkim dlatego, ze wydała mi się uczciwa. Uwierzyłam, ze ona coś w tych moich stopach wyczytała...

Offline Mirusia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7138
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #36 dnia: Czerwca 13, 2013, 09:28:11 pm »
Ja myślę, że ta pani po prostu strzeliła i udało jej się trafić  :D
Jednak jeżeli sprawia przyjemność, czemu się nie pomasować  zt

Zapomniałam dodać, że ta babka lecząca się kawą i sokami doprowadził sobie do bardzo szybkiego wzrostu guza.

Natomiast ze mną leczyła się dziewczyna, która w trakcie chemii przyjmowała leki z tych innych metod. Puchła okrutnie. Wyniki krwi bardzo jej spadały. Bardzo źle się czuła. Wiadomo miała się prawo tak czuć po samej chemii, ale mnie się wydaje, że tutaj zawiniło właśnie łączenie leków ze środkami nie badanymi. Masakra  ::((

A Wiecie, że chemia to w istocie w znacznej części zioła? Tylko badane.

Offline Bunia

  • Rozeznana
  • *
  • Wiadomości: 172
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #37 dnia: Czerwca 14, 2013, 09:07:13 am »
Przed zachorowaniem badał mnie lekarz z Mongolii. Badanie polegało na długim uciskaniu pulsu. Powiedział mi, że mam problem z piersią. Wówczas zlekceważyłam, bo byłam po mammografii i wynik był ok. Teraz wiem, że miał rację! Medycyna niekonwencjonalna, ta wschodnia, Chiny Tybet, Mongolia to przecież parę tysięcy lat doświadczeń.
Niebo gwiaździste nad głową, prawo moralne we mnie. I. Kant

Offline b_angel

  • SPA
  • Uzależniona
  • *****
  • Wiadomości: 5707
  • przewróciło się, niech leży
    • Amazonka_klub
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #38 dnia: Czerwca 14, 2013, 10:47:50 am »
byłam po operacji i pierwszej chemii, gdyślubny zaciągnął mnie do tybetańskiego mnicha Tenzina Jangchuba (ucznia lekarza Dalaj Lamy)
mniech popaczył we źrenice, pomacał pulsa
i rzekł: "może to rak a może nie rak i lekarze się pomylili ...."
przepisał kulki ziołowe, ustalił dietę (z tego co pamiętał zakazał mi mojego ulubionego czosnku)
jak zaczęłam pić te kulki (trzy razy dziennie) to mnie straszny, suchy kaszel zaczął męczyć i odstawiłam

piłam też zioła z Kanady _ Essiak - bynajmniej nie wierzę, że one raka leczą, ale wyniki krwi przez całą chemię miałam ksiązkowe
      Ważną rzeczą jest nie to, co się da­je, ale to, z cze­go się ustępuje.   C.R. Zafon

Offline Mirusia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7138
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #39 dnia: Czerwca 14, 2013, 11:10:27 am »
Ja jeździłam z synem z kolei do ojców Bonifratrów. Miał ostrą alergię i często się przeziębiał. Ojciec Grande we Wrocławiu, na przeziębienia przepisał amplikoterapię w ziołach, nalewkach. Kosztowało to dosyć sporo, bo to były ich zioła i mikstury. Jednak przez dwa lata stosowania chłopak nie ten sam. Z alergią było trochę gorzej. Tutaj pomogły tradycyjne metody odczulania. Chociaż też to długo trwało i do dzisiaj nie można powiedzieć, że się jej pozbył całkowicie.

Tak, że niektóre z alternatywnych metod są na pewno dobre. Tylko człowieku bąź tu mądry i dobrze wybierz  ;)

Ja tylko nie wierzę jakoś w alternatywne metody leczenia raka. Moim zdaniem niektórym chodzi głównie o dużą kasę.
Chociaż w tradycyjnej medycynie też są w tym względzie przepychanki.

Zawsze pytam, gdy ktoś się zastanawia nad takimi metodami, o badania kliniczne. Chociaż wtedy u syna się nie zastanawiałam. Tylko, że tradycyjne metody wtedy nie pomogły ::)

Offline Bunia

  • Rozeznana
  • *
  • Wiadomości: 172
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #40 dnia: Czerwca 14, 2013, 11:43:36 am »
Mam alergię na wszystkich uzdrawiaczy, zwłaszcza leczących wszystkich i wszystko. Zwykli hochsztaplerzy, których celem jest nasz portfel a nie zdrowie.
Niebo gwiaździste nad głową, prawo moralne we mnie. I. Kant

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #41 dnia: Czerwca 14, 2013, 07:54:34 pm »
Niekoniecznie Buniu. Spotkałam zarówno oszustów (łacznie ze zboczencem seksualnym!!!)  :o jak i ludzi autentycznych (na przykład zielarz z Nadarzyna).

Wspominałam troche wczesniej o pewnej metodzie alternatywnej, którą osoba wyleczyła sie z raka. Była to mama mojego znajomego, głodówka lecznicza, rak nerki. Robiła to jednak pod okiem lekarki, która stosowała taką metodę. Kobieta żyje do dziś (to było jeszcze za komuny) i ma sie dobrze.

Ale pare lat później zachorowała nasza wspólna znajoma. Czerniak z przerzutem. Chemia nie dała rady przerzutowi, więc znajoma stwierdziła, że zamiast próbowac kolejnej chemii, zrobi głodówke leczniczą i podda się bioenergoterapii.  ::((  Rezultat? Umarła z głodu  :(  Ważyła już tylko 21 kilo a "bioenergoterapeuta" jeszcze przyłaził wyciągać kase i obiewcywał, ze za parę dni wstanie z łóżka. w końcu przyjaciele co sie nia opiekowali wzieli gościa na stronę i zagrozili, że spuszczą go ze schodów jak się jeszcze raz przywlecze. Było już za póżno na ratunek, jej organizm przestał przyswajać pożywienie.

Tej metody nie wolno łączyc z chemioterapią i to ma jak najbardziej sens. Przecież organizm wycieńczony chemią potrzebuje się zregenerować! Chemioterapia, a przynajmniej niektóre jej rodzaje, działa na guza jak rodzaj "głodówki", różnica jest taka ze chemia płynie w krwi przez kilkanascie godzin, a produkty toksyczne przy głodówce pozostają w niej cały czas przez kilka tygodni. Tylko osoba bardzo zdrowa fizycznie może tego próbować, a twierdzenie, że to terapia bez skutków ubocznych i bezpieczna to bzdura. Krótkotrwała głodówka bywa zdrowa dla niektórych, długotrwała oznacza wyniszczenie organizmu. I o to w niej właśnie chodzi- kiedy ciało nie ma dostarczanych wszystkich składników pokarmowych zaczyna korzystac z zapasów, a potem trawić wlasne tkanki, zaczynając od tych, które wydają się najmniej potrzebne i teoretycznie do takich własnie należą nowotwory.  Najpierw spala tłuszcze i węglowodany, gdy ich zabraknie, zabiera się za białka.

Stosujacy tą terapie mają nadzieję, że rak padnie zanim oni umrą. Jak widac na przykładzie mojej swietej pamięci koleżanki, czasem ta nadzieja bywa złudną. Pewnie pożyłaby jeszcze pare lat gdyby nie ta głodówka.
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline Bunia

  • Rozeznana
  • *
  • Wiadomości: 172
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #42 dnia: Czerwca 14, 2013, 08:10:58 pm »
Braju, ja mam na myśli naciągaczy a nie zielarzy czy lekarzy medycyny niekonwencjonalnej. Tych drugich cenię za wiedzę dla nas czasem niezrozumiałą, dla nas ludzi zachodu.
Niebo gwiaździste nad głową, prawo moralne we mnie. I. Kant

Offline tina1010

  • Grupa początkująca
  • *
  • Wiadomości: 21
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #43 dnia: Stycznia 22, 2014, 10:51:52 pm »
Witajcie dziewczyny :) mam pytanie, czy może któraś z Was słyszała albo nawet robiła akupunkturę w czasie choroby. Czy to w jakiś sposób pomaga ???
Właśnie się zapisałam na takie kłucia, pierwsze mam w poniedziałek. Szperałam w necie by coś znaleźć jak to działa na choróbsko, ale nic nie znalazłam :(
pozdrawiam cieplutko

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Uwagi o alternatywnych metodach
« Odpowiedź #44 dnia: Stycznia 23, 2014, 08:14:14 am »
Może akupunktura i może pomóc podnieść odporność, może poprawić samopoczucie. Ale nie wyleczy raka…