Autor Wątek: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny  (Przeczytany 321477 razy)

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2927
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1455 dnia: Lutego 02, 2018, 03:03:09 am »
No zobaczymy, czy mi nie wyłączą w pół zdania ;) Dzis Murli ma dyżur przy wyłaczaniu generatora i z jednej strony sie ciesze, że nie musze po ciemku tam lazić z drugie zas "nie znam dnia ani godziny" ;)

Wysiadając z samochodu wiekszość dorwała się do wiader z makaronem, a ja tylko z trudem doprosilam sie o dwa banany  >:( ;) Pomyslałam też, ze skoro to blisko, to nie bede taszczyc butelki z woda, bo niby jak miałabym ja trzymac schodząc do jaskini?  K. poprowadził nas "krótszą" drogą. No cóż, zalezy co kto przez to rozumie. Była po piekielnie kamienista, pełna wystajacych korzeni i wyrw, lesna dróżka. Z ziemi wystawały dziwacznych kształtów skały, przypominajace nadpróchniałe kości dinozaurów. Cały las był ich pełen!

Co jakis czas pojawiały sie boczne drózki, z zakazem wstepu. "O, juz jesteśmy"- Nie dojrzała jaskini. za to pojawiły się pomalowane na paskudny zielony kolor metalowe schody, którymi wdrapalismy sie na niewielką platformę. Za platformą pietrzyła się skała. No tak, czy trzeba wielkiego rozumu, żeby się domyslić, że schodzi się po drabinie, bo jaskina jest w dole? ;)

Z boku stal stolik, a przy nim siedziało kilkoro miejscowychPrzed metalowa barierką stało trzech pracowników w uprzeżach, z helmami na głowach. Sprawdzili skrupulatnie bilety, skrzywili sie na widok dziecka i "staruszka" (guru)  :o, ale nie protestowali. Załozyli guru szelki ma nogi, kazali sobie wybrac hełm, a sami zajeli się ciągnieciem wiszącej przed tą dziurą w ziemi liny. Ciągneli we trzech, z ogromnym trudem. W końcu naszym oczom ukaząła sie słusznych rozmiarów Kostarykanka, ledwie żywa. Zdjęli z niej uprząż i dali jednemu z naszych. Co kilka minut ktos trafiał na powierzchnię. Zauwazylam, że niektórzy byli niezle umorusani błotem. Zaczęly mnie ogarniac wątpliwosci. dwa dni przed wycieczka stłuklam nogę. A ręka tez nieco nadwyręzona. Czy powinnam schodzić? No ale przecież K. zaplacił za mój bilet... W lekka panike wpadl też mały  R. "Mam dopiero 9 lat, nie chće umierac"  xhc W końcu zgodził się wejśc pod warunkiem, że najpierw pójdzie tata, potem on, a póżniej mama  ;D cdn
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline oooAncia!

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3737
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1456 dnia: Lutego 02, 2018, 10:43:53 am »
W lekka panike wpadl też mały  R. "Mam dopiero 9 lat, nie chće umierac" 

Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy dorwie go panika gigant.

Ale czekam na c.d.
Diagn. 12/2013, potrójnie ujemny, full service usług onkologicznych.

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1457 dnia: Lutego 02, 2018, 01:22:29 pm »
Braju, dokładnie to był mój cel, gdy ze 3 lata temu prawie_prawie wybierałam się do Kostaryki ;) Być tam, to moje marzenie. I jeszcze 'przelot' na linach nad puszczą :) Czekam na dalszy ciąg :)

Offline roza3

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4908
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1458 dnia: Lutego 02, 2018, 01:39:06 pm »
popacz Aga...memu chłopu tez sie chciało do Kostaryki...ale nie mógł znależc nikogo do towarzystwa co by z nim poleciał
żebym wiedziała, że Cię też tam ciągnie
  ;D ;D
2005-mastectomia piersi prawej, carcinoma ductale invasivum, G II, Bloom II, 13 węzłów usuniętych, w 2 przerzut, chemioterapia, trójujemna
2015-mastectomia piersi lewej-profilaktyczna z powodu brca1

Offline amado

  • SPA
  • Zakorzeniona
  • *****
  • Wiadomości: 3444
  • mój tekst
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1459 dnia: Lutego 02, 2018, 04:35:14 pm »
a mój chłop chciał i był, bo on szybki w działaniu i robotny  xhc


diagnoza: rak piersi przewodowy inwazyjny G3 - 09.2005
operacja: mastektomia - 10.2005
chemioterapia: AC x 4, Taxol x 4
radioterapia
tamoxifen
arimidex

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2927
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1460 dnia: Lutego 02, 2018, 05:48:16 pm »
Net mi tak muli, jakby czul, że to prąd z generatora  >:(

Naszych powoli ubywało, znikali w czelusci. Ja się wahałam, a nauczycielka fitness, N. tez miala watpliwości czy schodzić. Miala problemy z barkiem. Guru też wydawal sie czekac nie wiadomo na co, przepuszczal wszystkich  8) Wdał się w rozmowę z jednym z "windziarzy". "Czy sa tu jakies dzikie koty?" "Są oceloty i jaguary, dwa gatunki jaguara"- brzmiala odpowiedź. Jeszcze się dowiedzielismy, że są trzy gatunki malp, niestety nad naszymi głowami skakały tylko znane nam dobrze z Madhuvan wyjce. Bardzo rozczarowała mnie wiadomośc, ze w tej jaskini nie ma nietoperzy i że innej, w które są, nie można zwiedzać.

Prawie koniec kolejki, dostałam swoje szelki na nogi. Przede mna schodzila Ra., mama R. Poprosiłam ją- "powiedz mi jak bedziesz schodzić czy jest cięzko" Bo pracownik zapwnil mnie, że jesli nie moge uzywac rak, to wystarcza mi nogi. Ściana wydawała się jednak stroma, a do środka nie dalo sie zajrzeć. R. ruszyla w dół. "Spoko Braja" zawolała za chwile. Potem zawolała- "teraz troche musze uzywac rąk". A na koniec, z odmetów rozległ sie głos "teraz już cięzko!". Stwierdzilam, że nie schodze, wyplatalam się z szelek. Guru jednak zdecydował, że idzie. Patrzyłysmy z N. jak znikal w czelusciach, za nim poszedł mąż N. I zaległa cisza. Przewodnicy powiedzieli, że do obejrzenia jest 80 metrów korytarza i ze jest jeszcze jedna, głebiej połozona jaskinia, jakies 40 metrów dalej. Ile takie coś moglo zając czasu?

Po kilkunastu minutach zobaczylysmy jakis ruch, pracownicy wyciagali kogos. Byłysmy pewne, że jednego z naszych. Ale okazało się, że to jakaś "blada twarz". I kolejna "blada twarz". I paru Tico. Grupka miejscowych siedzaca od poczatku przy stoliku na nich wlasnie czekała i odeszli. A potem z dołu wydobyto dziewcze w uniformie parku narodowego. Pożegnała sie z pracownikami i jeden z nich poszedl razem z nia. Dwóch pozostałych ku naszemu zdumieniu poszlo ku opustoszałym stilikom , rozłozyli się na lawkach i... zasneli  :o  A w dole głucha cisza.
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline oooAncia!

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3737
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1461 dnia: Lutego 02, 2018, 07:05:17 pm »
O ja pierdykam...Be schodzenia do jaskini zapewnili Ci skok adrenaliny. A może tak, na dole, czas inaczej płynął? ;-)
Diagn. 12/2013, potrójnie ujemny, full service usług onkologicznych.

Offline ptaszyna

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3540
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1462 dnia: Lutego 02, 2018, 11:53:31 pm »
ale wrażenia... Braju czytając Cię widzę to jak z drona  :oklaski: :D
rak zrazikowy naciekający częściowo wieloogniskowy, rozproszony  T1N0M0
mastektomia piersi lewej XII 2011, chemioterapia 3 x AC, radioterapia, hormonoterapia

Offline Amor

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12128
  • carpe diem
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1463 dnia: Lutego 06, 2018, 12:04:42 pm »
bożżżż u Brai zawsze jakbym thriller czytała  :)
styczeń2006, rak piersi lewej, przewodowy inwazyjny,T1N0M0,G1,węzły czyste (Her- ujemny) niehormonozależna,leczenie-  mastektomia na życzenie  i  4 AC
luty2007 ,wznowa  w bliźnie - 8 mm ,  hormonozależna
leczenie- wycięcie  blizny, radioterapia , kastracja radiologiczna jajnikow, tamoksifen 5 lat

Offline lulu

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 8007
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1464 dnia: Lutego 06, 2018, 04:39:07 pm »
Ale te jej przygody to takie pomyślne, bo bohaterka cala i zdrowa, no czasem podrapana tylko. Zauroczona
31.12.2007 amputacja piersi prawej metodą Pateya
Carcinoma mammae, G2, ER+, PGR+, HER2-
Przez 5 lat kolejno Tamoksifen, Egistrozol, Mamostrol
Po ponad 7 latach rak piersi lewej
21.08.2015 amputacja piersi lewej
ER-, PR-, HER2+++
4xAC i rok Herceptyna

Offline Amor

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12128
  • carpe diem
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1465 dnia: Lutego 06, 2018, 04:47:38 pm »
na całe szczęście i niech tak zostanie ! :)
styczeń2006, rak piersi lewej, przewodowy inwazyjny,T1N0M0,G1,węzły czyste (Her- ujemny) niehormonozależna,leczenie-  mastektomia na życzenie  i  4 AC
luty2007 ,wznowa  w bliźnie - 8 mm ,  hormonozależna
leczenie- wycięcie  blizny, radioterapia , kastracja radiologiczna jajnikow, tamoksifen 5 lat

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2927
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1466 dnia: Lutego 06, 2018, 05:40:06 pm »
Ciężko cos pisać jak człek nie zna "dnia ni godziny" kiedy prad będzie  Inwertera nie dało się naprawić, nowy kosztuje tysiąc dolców i w dodatku trzeba na niego czekać minimum tydzien  ::(( ::(( ::((

Z N, nagadalysmy się za wszystkie czasy. Patrzyłam na zegarek i cieszyłam sie, że zdążylam odebrac dokument na poczcie. W tym tempie to na pewno przed zamknieciem byśmy nie zdążyli. Za to organizm zaczął sie domagac paliwa. Na szczęście N. miała batoniki bezcukrowe, jak tez uzyczyla mi swojej wody. Do jaskini zblizyły się dwie kobiety. Jak się okazało były to mama z córką, córka na wolontariacie, mama w odwiedzinach. Powiedziałam im, że dziś to z wyciecvzki już raczej nic nie będzie, bo późno i żeby wróciły nastepnego dnia. Mama uwaznie obejrzała wystajacą z odchlani drabinę, zerknęła przez barierke w dół i orzekła: "O nie! Nie wracamy tutaj!"  xhc

Było juz prawie wpól do czwartej gdy pracownicy dźwigneli sie na nogi. Guru wyjecha l jako pierwszy. Ledwie zipiąc. "Miałas nosa, że nie poszłaś" wydyszał. "Nigdy wiecej!"  ;D Popytalismy jeszcze pracowników o dziwaczne kształty skal, okazało sie, że to wapień reaguje w taki sposób z wodą.

Wyciągnięcie 10 osób na powierzchnie wcale nie trwało krócej niż ich wpuszczenie w dół. Na ostatnich maruderów czekalismy jeszcze długo. Tymczasem słonce zaczęło się już wyraźnie zniżać. A tu przed nami jeszcze taras widokowy. No i przeciez trzeba sie bedzie z tej głuszy jakos wydostac! W końcu byli juz wszyscy. Zmęczeni, umorusani. Syam wyglądał przez moment jakby miał zemdleć. Kilka minut minęło zanim jego twarz nabrała kolorów.

Okazało się, ze wszystko trwało tak długo, bo takie sa procedury, że cala grupa musi byc na dole zanim zacza zwiedzanie, każdy dostaje maleńkie światełko. Do oglądania sa barwne nacieki na skałach, a dla smiałków wędrówka po kolejnej drabinie jeszcze niżej, do malenkiej jaskini, gdzie przeowdnik nagle gasi latarke i jest ciemno bez żadnego dźwięku  :o

No ale przywróceni do życia, pomaszerowaliśmy w strone tarasu. Nielatwo jest chodzic droga z której wystają te niesamowicie dziwne skałki, niczym kopce termitów. Można łatwo skręcic noge jeśli sie nie uważa. Bez zadnych strat w ludziach doratliśmy wreszcie na skraj góry. Stamtąd widac było zatoczke w oceanie, rozległe plaskie tereny przed nami (w tym stadnine koni koło której zorientowalismy sie że zabładziliśmy), a ostro na prawo widnialy górki, wśród których był też Copeton, 'nasza" góra! No i już trzeba było wracać! Teoretycznie łatwiejsza, bo bardziej płaska drogą. Za to duzo dłuzszą! Nasza grupa się rozciągnęła, w końcu zostalam w ogonie z N. i P. Zaczęlo sie już robić bardzo szaro. Rozglądałam sie czy nie widac gdzies tych głodnych jaguarów  8). w pewnym momencie nie widzielismy juz nikogo przed soba, na szczescie Ra, zaczekala na nas przy rozwidleniu dróg, bo licho wie gdzie bysmy zaszli.

Po dotarciu do samochodów zjechaliśmy nizej, tam gdzie sa jest biuro i (chyba) jakies domki do wynajęcia. Stoliki były puste, jakas wycieczka uczniów jeszcze wylegiwala sie na ziemi z ksiązkami. A my wyjelismy nasze zapasy i zatopiliśmy żadne karmy kły w makaronie i szarlotce  >:D

rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2927
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1467 dnia: Lutego 10, 2018, 03:01:06 am »
Kolejny dzien wycieczkowy! Parki narodowe są fajne, ale nasze chlopaczyska preferuja wylegiwanie się na plaży. Na żadna jaskinię raczje sie prędko nie dadza znowu namówić  :P

Rano pojechaliśmy na plaże, cośmy na niej jeszcze nie byli  >:D W wolnym tłumaczeniu nazywa sie "Plazą Gruba Baba"   ;) Tym razem stwierdziłam, że się wprosze na wycieczkę, bo na gorace jak patelnia plaże w Carillo i Samarze nawet nie chce mi sie jeździć. Tym razem mialo byc cos małego, na uboczu. W dodatku liczyłam po cichu, że bedzie tam jakaś mala zatoczka bez fal, bo mam wielka bułe pod pacha i ręka boli, pomyslałam, że w spokojnej wodzie to sobie pocwiczę.

 Skręcilismy w Samarze w prawo i jechalismy droga, która z wolna stawala się coraz gorsza i gorsza. Na tylnym siedzeniu było nas czworo, co jest możliwe tylko dlatego, że mamy NOWY SAMOCHÓD, w starym nie zdołalibysmy sie wcisnąc. Nowy, znaczy ma jakies 10 czy 12 lat, ale w porównaniu ze starym to nówka wyścigowa! Gaur oglądal GPSa. "Jedżmy na skróty"- orzekł. No i jechaliśmy i jechalismy. "Na mapie jest rzeka, ale nie ma zaznaczonego mostu". Czyz jednak mogloby to stanowic jakąś przeszkodę?  8)  Pora sucha, więc rzekę przejechaliśmy bez żadnego stresu, dalej wjeżdżając w piaszczystą droge leśną, która o dziwo, jeżdziły też inne samochody  :o

W pewnym momencie pojawił się napis "Końska dżungla", co brzmiało nieco egzotycznie. Za nim widniał drugi, mniejszy i jego egzotyka zabrzmiała nieco niepokojaco: "Krokodyli Raj"  ???  Na pewnym etapie droga była asfaltowana "w kratkę", kilkadziesiąt metrów asfaltu, kilkadziesiąt piachu  xhc  W tym miejscu było troche zabudowan i pomyslałam, że może gospodarze sami sobie wyasfaltowali przed wlasna posesją?

W końcu domy zniknely, a my jechaliśmy wśród "lasu", czy byc może porzuconej plantacji drzew pochote, bo z obu stron widac było ogrodzenia z drutu kolczastego, choć wydawało się dośc niejasne co miałyby chronić. Za nimi byly drzewa i chaszcze. W momencie gdy juz prawie zwątpiłam, ze to dobra droga, zobaczylismy polanke a na niej... samochody  >:(  To była najbardziej "zatłoczona" plaża jaką tu widziałam (poza okresem światecznym rzecz jasna), było pewnie ze 20 osób. Tylko to "zatłoczenie" nie rzucało sie w oczy. Plaża byla malusieńka! Za nami była górka, porosnieta lasem. Po lewej częśc wybrzeża była skalista, a za zakrętem prawdopodobnie była inna plaza, bo częśc osób stamtąd przychodziła lub odchodzila w tamta strone. Po prawej zarośla mangrowe i malutka zatoczka, aż się proszaca o zamieszkanie przez krokodyla  ::((
A przed nami ocean fal, granat przechodzacy w turkus i srebrzysty beż, mieniący sie diamentowo!

Cud nad cudy, znalezlismy wolne 'ławki" ze zwalonych pni ocienione przez lokalne drzewa migdałowe, rozłozylismy tam swoje rzeczy. Guru aktualnie pisze książkę, przeczytał naj kilka stron i kazdy pomknął w stronę wody. Wśród skalek polowały dwa wielkie pelikany. Uwzieły sie na mnie! Co chcialam zrobic zdjęcie, to ptaszyska znikały jak zaczarowane, by bezczelnie przelatywac mi przed nosem gdy tylko odnosilam telefon  >:(

Umiejący pywac rzucili się w odmęty. a ja poszłam sobie do "krokodylej" zatoczki, gdzie w towarzystwie miliona przezroczystych rybek pocwiczyłam rączkę (nic to na razie nie dało, niestety  :( ) Potem zjedlismy makaron i arbuza (wielka iguana niecierpliwie czekała az sobie pójdziemy, by zjeśc jego resztki)

Jutro mamy wycieczke jednodniową, a za kilka dni... przyejżdża kobita co się byla zapowiedziała 2 miesiące temu. Nie mamy pradu, więc juz odeslalismy kilkoro potencjalnych gości. Nie możemy tego jednak sami zrobić gdy gośc wpłacił juz zaliczke, bo AIRBB skasowałoby nas za to 50 dolców. Napisalismy zatem kobiecie szczerze, że nie mamy elektrycznosci, w nadzieji ze sama zrezygnuje. I co? Powiedziała, że zostanie dzien dłużej  :o

Po całym dniu nieobecnosci teraz pompujemy wodę, podlewamy itp. Poszłam do ogrodu włączyć spryskiwacz a tu cos wielkiego podskoczylo gdy tylko strumien wody przeciął ciemność. Byla pewna, że to ostronos. Rozejrzałam się za płotem, jednak niczego nie zauwazylam. Tajemnica wyjasnila się gdy przeszlam na druga stronę ogrodu. tuz przy ogrodzeniu chyłkiem nawiewał opos!  Jeszcze będę musiała to podlewanie wyłączyc, ciekawe co wtedy zastanę  8)
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline lulu

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 8007
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1468 dnia: Lutego 10, 2018, 04:29:14 am »
A co to AIRBB?
31.12.2007 amputacja piersi prawej metodą Pateya
Carcinoma mammae, G2, ER+, PGR+, HER2-
Przez 5 lat kolejno Tamoksifen, Egistrozol, Mamostrol
Po ponad 7 latach rak piersi lewej
21.08.2015 amputacja piersi lewej
ER-, PR-, HER2+++
4xAC i rok Herceptyna

Offline hamak

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 9926
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1469 dnia: Lutego 10, 2018, 02:29:11 pm »
Zdaje się, że Airbnb, to serwis-pośrednik w wynajmowaniu mieszkań/pokoi (tak jak blablacar w transporcie). Korzystałam, będąc w Szkocji.
Diagnoza: rak piersi (carcinoma ductale invasium)
Leczenie:
1-sza mastektomia - 2003r. T2, G2, Er (-), Pgr (-), usunięte węzły chłonne, chemioterapia, radioterapia;
2-ga mastektomia - 2011r. T1, G2, Her2 (-), Er (+), Pgr (+), biopsja węzła wartowniczego (-), hormonoterapia (Tamoxifen)