Autor Wątek: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny  (Przeczytany 317955 razy)

Offline lulu

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 8007
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1995 dnia: Lipca 02, 2020, 12:13:21 am »
W zamierzchłych czasach pomagałam koleżance, miała poletko truskawek, które dała jej firma. Miała to uprawiać, zebrać i dostarczyć do miejsca skupu. Pracowałam/pomagałam za truskawki, nie za kasę.
31.12.2007 amputacja piersi prawej metodą Pateya
Carcinoma mammae, G2, ER+, PGR+, HER2-
Przez 5 lat kolejno Tamoksifen, Egistrozol, Mamostrol
Po ponad 7 latach rak piersi lewej
21.08.2015 amputacja piersi lewej
ER-, PR-, HER2+++
4xAC i rok Herceptyna

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1996 dnia: Września 05, 2020, 08:16:00 pm »
Oj, zaniedbałam swój wątek, zaniedbałam!  :-\
A tyle się dzieje, że zapomnę jak było, co i gdzie i kiedy...

Organizacja pracy była fatalna. Przerwa obiadowa przedłużyła się przynajmniej pół godziny (nie z winy pracowników bynajmniej). Potem chaos na polach, gdzie czasem było więcej chodzenia niż zbierania. Nie zarobiłam wiele. Po tym jak brygadzista wywalił z pola dwóch "siniaków" protestujących że dostali przezbierany rządek nie odważyłam się zaprotestować gdy mnie posłał do tego samego rządka.  >:( A potem jeszcze szliśmy na piechotę z kilometr na inne pole. Ale za to jak ja odpoczęłam psychicznie! Obok złociste zboże pszenicy, nad głową skowronek, cieplutkie słoneczko,  truskawki słodziutkie- no czego chcieć więcej od życia?

 A tam w tych truskawkach ciekawą rozmowę polityczną usłyszałam. Brygadzista: "Głosowałem na Biedronia. Jest jaki jest, ale program ma najlepszy". "Robol": "Bosak też ma bardzo dobry program". Brygadzista- "Ale ma koło siebie różnych pajaców, jak ten Korwin". "Robol"- No racja"

Przyznaję, że trochę we mnie ta rozmowa tchnęła optymizmu. Być może nie każdy "zwolennik" faszystów jest naprawdę naziolem, może trzeba mu jasno pokazać alternatywę.

Był tam cały przekrój biedy- wiejskie kobiety z małą emeryturą, bezdomni i alkoholicy, studenci i uczniowie, pani z pieskiem wyglądająca na przejrzałą hipiskę. Rzecz ciekawa, ci z "procentami" we krwi radzili sobie z robotą dużo lepiej niż reszta. Nie umiem sobie tego wytłumaczyć, ale naprawdę zbierali dużo więcej od innych.

Po odliczeniu kosztów dojazdu zarobiłam za ok. 3,5 godziny jakieś 18zł...
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline Natalia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7185
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1997 dnia: Września 05, 2020, 09:17:50 pm »
Jeśli potraktowłaś to jako oderwanie się od sytuacji domowej to rozumiem.Jeśli chciałaś trochę dorobić ,to poszperaj w prasie codziennej lub sama daj ogłoszenie.
Natalia

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1998 dnia: Września 06, 2020, 09:08:24 am »
na dorobienie to był kiepski dzień, to fakt  O0

Siostra cioteczna zadzwoniła właśnie, że jest wspomnienie o mojej Mamie na stronie internetowej... Daty co niektóre trochę z błędami, ale czy to istotne? Wkleję tutaj linka, zeby mi się nie zgubiło https://www.loia.pl/news/2713/non-omnis-moriar-wspomnienie-o-zmarlej-magister.html
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline lulu

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 8007
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #1999 dnia: Września 06, 2020, 12:01:55 pm »
Mo Twoja mama musiała taka być, skoro jej córka też jest taką fajną osobą. Jaka matka, taka córka, tylko nie wiem, czy Twoja mama też tak ładnie pisała.
31.12.2007 amputacja piersi prawej metodą Pateya
Carcinoma mammae, G2, ER+, PGR+, HER2-
Przez 5 lat kolejno Tamoksifen, Egistrozol, Mamostrol
Po ponad 7 latach rak piersi lewej
21.08.2015 amputacja piersi lewej
ER-, PR-, HER2+++
4xAC i rok Herceptyna

Offline oooAncia!

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3737
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #2000 dnia: Września 06, 2020, 04:23:38 pm »
Ciepłe i osobiste pożegnanie. Ciepło się robi w sercu.
Wczoraj była 84 rocznica urodzin naszej mamy. Zatęskniło mi się...
Diagn. 12/2013, potrójnie ujemny, full service usług onkologicznych.

Offline ptaszyna

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3540
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #2001 dnia: Września 06, 2020, 11:41:29 pm »
Ciepłe i osobiste pożegnanie. Ciepło się robi w sercu.

podpisuję się pod Ancią
rak zrazikowy naciekający częściowo wieloogniskowy, rozproszony  T1N0M0
mastektomia piersi lewej XII 2011, chemioterapia 3 x AC, radioterapia, hormonoterapia

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #2002 dnia: Września 09, 2020, 06:21:10 pm »
Mama moja bardzo dobrze pisała, ciocia Irka także. to musiało być coś w genach, bo Babcia też czasem kleciła wierszyki, choć skończyła tylko 4 klasy podstawówki, bo jej ojciec nie widział sensu kształcenia kobiet, a macocha była analfabetką :( One raczej pisywały poezje, jeden z wujków też czasem pisze wierze, ja preferuję prozę, a moja utalentowana siostra cioteczna B. wyłącznie pisuje prozę.
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #2003 dnia: Września 11, 2020, 11:29:22 am »
Pamięć o mamie nie zginie długo, a nawet jak odejdą ci co ją znali, to pozostanie to, czego dokonała
Kapitał nie przemijający
Braju, cieszę się, że się odezwałaś  :) :-*

Truskawki się skończyły i co teraz, jakie plany na najbliższy czas. Może jakies korki z hiszpańskiego, tłumaczenia

Powodzenia i jeśli mogę radzić bierz się za pisanie swojej historii mniszki
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #2004 dnia: Września 12, 2020, 05:26:41 pm »
Nie przeczuwałam tego... Od kilku dni uczę się na nowo korzystać z netu, teraz udostępnianego na komputer z mojej komórki. Siłą rzeczy sprawia to, że mniej wisze na facebooku czy różnych forach. Wczoraj nagle wyłonił mi się z czeluści post Randiego, z uśmiechniętym zdjęciem i zagadkowym podpisem. I może bym po prostu dała lajka i powędrowała dalej, gdyby mojego wzroku nie przykuł dziwny komentarz pod tym postem. Randy nie żyje!  :'( :'( :'(

Poznałam go wiele lat temu w malutkim hoteliku w Alajueli, gdzie był managerem, a nawet więcej niż managerem, był sercem tego miejsca. Mimo, że hotelik był na uboczu i za każdym razem taksówkarze błądzili usiłując tam dotrzeć, wracałam tam zawsze dla Randiego. Kanadyjczyk na emeryturze, chyba jakiejś wcześniejszej, bo jak mówi l- nie przelewało mu się. ale to nie powstrzymywało go od dzielenia się z innymi. Co roku na święta Bożego Narodzenia organozował prezenty i jakąś niespodziankę dla około 50 dzieciaków z biednych rodzin. Sprzedawał na ten cel różne drobiazgi, szukał sponsorów, a gdy nadchodziła godzina zero, zakładał czapke świętego Mikołaja i uśmiech dzieci był dla niego największa nagrodą. Był osobą pobożną, czy też może raczej uduchowioną, rozmawialiśmy nieraz na różne transcendentne tematy. Był mistrzem reiki. W hoteliku zawsze można było spróbować masła orzechowego i czekolady wyrobu jego ciotki, która ma w Kostaryce gospodarstwo. Ogródek i przed domkiem i w środku był zadbany, pełen kwiatów, a Randy służył gościom 24 godziny na dobę, gdy trzeba było budził o 3-ciej w nocy, zamawiał tanie taksówki, załatwił mi kiedyś kuriera żebym nie musiała po coś jechać na drugi koniec miasta, półki uginały się od książek w różnych językach. Przyjeżdżało się tam dla atmosfery a nie wygody, choć w miarę upływu lat standard coraz bardziej się poprawiał. Randy zorganizował stylowe meble, zrobił remont dodając łazienkę w jednym z pokoi. Pojęcia nie mam kiedy on spał czy odpoczywał, wiecznie był zajęty. Ten hotel to było jego życie. Poznałam tam niesamowicie ciekawych ludzi, którzy też przyjeżdżali tam dla Randiego.  Gdy byłam tam ostatni raz Randy odchodził z pracy... Włascicielka hoteliku umarła a jej spadkobiercy nie doceniali jego ciężkiej pracy. Zażądali, żeby kupił to miejsce, a jak nie to sobie zrobią hotel po swojemu. Niestety nie było go na to stać. Był rozgoryczony, na tyle, że stwierdził że zabierze swoje meble i te rośliny, które miał jeszcze w doniczkach.  Powiedziałam mu, że już nigdy nie zanocuję w Vida Tropical jeśli jego tam nie będzie. Ale miałam nadzieję, że się jeszcze spotkamy, przyjeżdżał czasem do Guanacaste i chciałam go do nas zaprosić gdy będzie w pobliżu. To się już nie wydarzy, choć wciąż w to nie mogę uwierzć, Randy umarł z powodu koronawirusa. Jego osttani wpis sprzed 11 dni był o czekoladzie... Niech mu tam będzie słodko w zaświatach! <3
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline lulu

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 8007
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #2005 dnia: Września 13, 2020, 08:08:10 pm »
Niech mu tam będzie słodko w zaświatach!
31.12.2007 amputacja piersi prawej metodą Pateya
Carcinoma mammae, G2, ER+, PGR+, HER2-
Przez 5 lat kolejno Tamoksifen, Egistrozol, Mamostrol
Po ponad 7 latach rak piersi lewej
21.08.2015 amputacja piersi lewej
ER-, PR-, HER2+++
4xAC i rok Herceptyna

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #2006 dnia: Września 18, 2020, 03:18:20 pm »
Porządny obywatel ma zawsze pod górkę! Będę wynajmować mieszkanie, za nędzny czynsz le inaczej się nie da, bo na prawdziwy remont mnie nie stać. Jako osoba nie lubiąca niespodzianek już w ubiegłym roku zaczęłam się dokształcać na temat podatków. Poszłam osobiście do US, miła pani rozpisała mi na karteczce wszystko z czego wynikało, że powinnam wybrać ryczałt. W tym roku zaczęłam podczytywać na ten temat i wyliczenia owej pani przestały być tak klarowne. A gdy na serio zaczęłam zgłębiać sprawę, ciśnienie poszybowało mi w kosmos! NIKT NIC NIE WIE! Oto co można powiedzieć o paniach z US oraz wszelkich stronach internetowych, uzurpujących sobie prawo do nazywania się "informacyjnymi".
Pani z US w ubiegłym roku nie raczyła mnie poinformować, że w przypadku rozliczania rycałtem nie przysługuje mi kwota wolna od podatku. Gdy już z niejasnych wynurzeń różnych blogerów wyłapałam, że coś takiego jak kwota bez podatku istnieje, pozostało mi tylko odkryć ile ona wynosi. Większość źródeł podawało, że 8000, częsć jednak że 3000.

Żeby się upewnic kto ma rację zadzwoniłam dziś do urzędu skarbowego... młoda pani, która odebrała potwierdziła, ze rzeczywiscie na ryczałcie nie obowiązuje kwota wolna od podatku, a wynosi ona 8000 przy podatku na zasadach ogólnych który jest 17% od dochodów, po czym została zakrzyczana przez starszą koleżankę, że ta kwota to 3000 coś tam... Tu już mi kopara na poważnie opadła, bo w końcu dzwonię do urzędu, który te podatki pobiera i choćby w obrębie jednego pokoju powinna być pomiędzy paniami jakaś zgoda. Na tym nie koniec, pani zaczyna mi tłumaczyć, że mam sobie progresywnie odejmowac kwotę pomniejszającą podatek, wynoszącą 512 zł... Od czego ją odejmować nie rozumiem  ::(( ::(( ::(( Poradziła mi zajrzenie na strony rządowe. No to zaglądam. A tam- "kwota pomniejszajaca podatek"- 1400zł, a wysokość podtku- 17,75%. No i padłam na glebę, już się widząc w kajdanach, o suchym chlebie w lochach urzędu skarbowego   C:-)

Zaszłam do biura rachunkowego, już bez wielkich nadziei, że czegoś się dowiem. I oto cud! Pani mi wszystko policzyła- podatek 17%, ale jeśli nie przekroczę 8000 to będę zwolniona z podatku, lecz mimo to od momentu gdy moje dochody przekroczą to 3000 coś tam w ciągu roku to powinnam zacząć płacić zaliczki na podatek dochodowy, pomniejszając kwotę do zapłaty własnie o owo 500 coś tam złotych, a na koniec roku US odda mi nadpłatę... Czy ja to w końcu rozumiem czy mi się tylko wydaje?

rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline Natalia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7185
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #2007 dnia: Września 18, 2020, 03:31:01 pm »
Dlatego bardzo się cieszę,że nie rozliczam podatku w Polsce :oklaski: :oklaski: gdzie wszystko zależy od " widzimisię" urzędniczki.Braja wśród nas jest ktoś z US . Popytaj
Natalia

Offline ptaszyna

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3540
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #2008 dnia: Września 18, 2020, 10:47:05 pm »
Braju, dobrze zrozumiałaś  :)
Polska ma chyba najbardziej zagmatwane i pop......ne przepisy podatkowe na świecie  ::((
punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, nie są jasne i można je dwojako interpretować  ::(( ::((
rak zrazikowy naciekający częściowo wieloogniskowy, rozproszony  T1N0M0
mastektomia piersi lewej XII 2011, chemioterapia 3 x AC, radioterapia, hormonoterapia

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #2009 dnia: Września 21, 2020, 11:03:38 am »
Przeglądam stare papiery, adresy, kontakty... Zanim powyrzucam spisuję te, które są cenne czy to dla mnie czy dla kogoś innego. I tak miało być z adresem do różnych speców od terapi alternatywnych. Pomyślałam, że Perła się ucieszy. Specjaliści sprawdzeni przeze mnie... A tu taka niemiła niespodzianka! Macieja Morlewskiego, lekarza z dyplomem, który prywatnie przyjmował jako specjalista od medycyny tybetańskiej, poznałam w czasach gdy desperacko poszukiwałam specjalisty, który uwolniłby mnie od krwotoków. A zaczęo się niewinnie rok wcześniej...
Zawsze miałam długie, bolesne miesiączki 7-8 dni, z dość silnym krwawieniem przez pierwsze 4 dni. No ale tak miałam i przywykłam do tego smutnego stanu. Najgorszy był jednak PMS, pojawiajacy się 1-3 dni przed okresem. Dostawałam albo furii albo depresji, lub połączenia ich obu i lepiej się było do mnie nie zbliżać. Nawet komputery nie dawały rady i po prostu się zawieszały. Nikt nie chce być heterą, a zatem próbowałam różnych sztuczek. Kiedyś pijałam zioła ojca Klimuszki i działały, lecz potem zniknęły z aptek i nigdzie nie mogłam ich dostać. W sklepie ziołowym znalazłam zatem tabletki, które brane przez 3 miesiące miały ukoić moją psychę a okres uczynić bardziej regularnym. W drugim miesiącu brania tabletek zauważyłam, że okres zaczyna mi się wydłużać. Z jednego tygodnia zrobiło się 1,5. Uznałam, że tabletki musiały mi rozregulowac jakieś hormony, więc w ramach naprawiania tychże udałam się na diagnozę już nie pamiętam czym, pamiętam że był tam komputer i wykresy, potwierdzono, że cośtam z tarczycą i za grube pieniądze zakupiłam na miejscu genialny syrop z kilkudziesięciu ziół, który miał ową tarczycę przywrócić do porządku. Syrop był smaczny. Efektu nie było. Okres trwa l już 2 tygodnie. Potem pojawiłą się pani od suplementów, sugerująca, że w łonie matki przeżyłam jakąs traumę w 4 miesiacu i stąd problemy kobiece (co zaskakujące, moja mama potwierdziła potem, że gdy była w 4 miesiącu ciązu usiłował ją zgwałcic kierowca taksówki). "Czarownica" miała na to lekarstwo w postaci suplementu za gruba kasę. Nie pomógł.
Był rok 2006, z grupką znajomych wybierałam się jesienią do Indii. Wśród dziewczyn chętnych do podróży namówiłam na tą wyprawę matkę z 12 letnią córką. Ona dopiero co przeszła na emeryturę, chciała pieniądze z odprawy wykorzystać na jakieś szaleństwo. nie mówiła po angielsku, zatem obiecałam im, że osobiscie będę się nimi zajmować. Wylot w poniedziałek. Piatekj rano- dziabię coś w ogródku przy świątyni w Mysiadle. Nagle czuję dziwne uczucie zimna w głowie, kilka sekund później leci ze mnie krwotok. Przerażona pędze do łazienki, gacie wraz z podpaską są do wyrzucenia. Czym prędzej umawiam się w niedalekiej przychodni na usg. Nikt mnie nie pyta, a ja nie wiem że przy usg przez powłoki brzuszne powinnam wypić dużo płynu. Jestem jedną z ostatnich pacjentek. Niemiła ginekolog wrzeszczy na mnie, że co to jest, żebym ja dziewica była. Każe usiąśc w poczekalni i pić wodę. A potem robi to nieszczęsne badanie, wciąż komentując co to ja nie jestem. "Nic tu nie widzę" mówi, inkasując 70zł. "To znaczy, że nic podejrzanego tam nie ma?"- upewniam się, że dobrze rozumiem. "Nic nie ma" odpowiada opryskliwie.
Czyli problem musi być psychiczny- dochodze do wniosku. Ale skoro "nic nie ma" to lecę do Indii i tam pójdę do miejscowego lekarza. Podpaski stanowią większą częśc mojego bagażu. Krwotok się nie powtarza.
Doktor Deba Das pilnie wypytuje mnie czy robiłam usg. Na wiadomość, że tak i że nic nie wykazało, uśmiecha się i daje mi fiolkę różowego proszku. "Jeśli tam fizycznie nic nie ma, to ten lek cię wyleczy". Zanim jednak zacznę go brać doktor zleca przeokrutne masaże gorącym ziołowym kiczari, lek na anemię (bardzo smaczny) oraz uspokajajace lanie oleju na czoło.

Odtąd mam luz blues- okres trwa 3-4 dni, żadnych więcej niespodzianek. "Jestem wyleczona" myslę. Powrót do Polski- lek skończył się około grudnia. I znowu koszmar. Jeszcze w międzyczasie przyjaciel pokecił mi uzdrowiciela, który okazał się zboczeńcem, a najśmieszniejsze jest, że na początku tego nie zauważyłam bo myślałam, że jego zachowanie to element "przesyłania energii".
Po tej wpadce inny znajomy podesłał mnie właśnie do Macieja Morlewskiego. Gabinet był nieco "tajny", w wymajętym prywatnym mieszkaniu. Pan doktor obawiał się, że koledzy z branży nie zrozumieją jego holistycznego podejścia do medycyny. Zanim do niego przyszłam kazał mi zrobić badania krwi. Gabinet był cudowny! Fontanna feng shiu w poczekalni, na ścianach buddyjskie tybetańskie bóstwa patrzyły na mnie z malowideł na jedwabiu, paliło się kadzidło. Doktor był przemiły, stwierdził silną anemię, wysłuchał historii o usg i dał mi 3 leki, drogie bo jak mi wyjaśnił- nie można ich kupić w aptce, za każdym razem ktoś mu je przywozi z Tybetu a nie robi tego za darmo. Na kontrole miałam się zjawić za miesiąc. Gdy przyszłam miesiac póxniej z wynikami krwi, pan doktor zzieleniał na twarzy. "Niech pani natychmiast ugryzie kaloryfer, pni się kwalifukuje do natychmiastowej transfuzji w szpitalu. To niemożliwe, żeby moje lekartwa nie pomogły. Prosze zrobić ponownie usg- tam musi COŚ być". I miał rację- 8 monstrualnych mięśniaków, o rozmiarze 8cm każdy...
Chciałam polecić tego świetnego fachowca w swojej dziedzinie, zobaczyć czy może ma swoją stronę internetową a.. znalazłam nekrolog! Pan Maciej Morlewski nie żyje! I zastanawiam się jak to możliwe, co mu się stało... Świat stracił świetnego fachowca, jedną z tych osób, które widziały człowieka jako całośc a nie zbiór niepowiązanych ze sobą organów :'(  :'( :'(
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia