Autor Wątek: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny  (Przeczytany 317987 razy)

Offline Parabola

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 5538
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #45 dnia: Czerwca 28, 2013, 11:16:33 am »
Wspaniale się czyta  :D ... dodam tylko, że trzeba niesamowitej odwagi, zeby wieść takie życie...podziwiam 8)
listopad 2003 rak piersi prawej carcinoma metaplasticum, carcinoma planoepitheliale  akeratodes.
G-2 T1NoMo trójujemny, zabieg oszczędzający.
6 chemii CMF i radioterapia.
IO Kraków Garncarska

Offline Perła

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4867
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #46 dnia: Czerwca 28, 2013, 11:34:26 am »
Pewnie wsadzę kij  w mrowisko, ale dla mnie niesamowitej odwagi trzeba do tej codziennej zmywarki, obiadków, podcierań tyłków. A już do wiedzenia życia w beznadziejnym związku, to trzeba prawdziwego bohaterstwa. Piszę bez ironii....
rak przewodowy piersi (carcinoma ductale  infiltrans) G2
 operacja oszczędzająca 2009,
 trzy węzły pachowe zajęte,
 chemioterpia 6x AC
 radioterapia
 tamoxifen 5 lat

Offline Mirusia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7138
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #47 dnia: Czerwca 28, 2013, 11:39:34 am »
Hi, hi, hi..co racja, to racja  :)


Offline Amor

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12128
  • carpe diem
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #48 dnia: Czerwca 28, 2013, 12:42:40 pm »
W życiu odwaga to bardzo dobra rzecz!  być robic to co chcemy ,co sprawia nam przyjemnosc. Dla jednych to będzie egocentryczne zycie , poświecone zachwytowi nad swoją osobą , dla innych praca w zamkniętym zakonie , bądź bycie Matką Teresą.  Ilu ludzi tyle sposobow na zycie , na zmarnowane także! Oceniac innych - to niepotrzebna rzecz, niech każdy skupi się na sobie !I zyje najlepiej jak potrafi!
styczeń2006, rak piersi lewej, przewodowy inwazyjny,T1N0M0,G1,węzły czyste (Her- ujemny) niehormonozależna,leczenie-  mastektomia na życzenie  i  4 AC
luty2007 ,wznowa  w bliźnie - 8 mm ,  hormonozależna
leczenie- wycięcie  blizny, radioterapia , kastracja radiologiczna jajnikow, tamoksifen 5 lat

Offline Perła

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4867
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #49 dnia: Czerwca 28, 2013, 09:05:31 pm »
Ja tam nikogo nie oceniam...to kwestia poglądów. A Braja mi imponuje bardzo, bo to trochę zabrzmiało..jakby nie. O nie!!! :D
rak przewodowy piersi (carcinoma ductale  infiltrans) G2
 operacja oszczędzająca 2009,
 trzy węzły pachowe zajęte,
 chemioterpia 6x AC
 radioterapia
 tamoxifen 5 lat

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #50 dnia: Lipca 05, 2013, 05:34:58 am »
Zgadzam się Perło, ale częściowo. Życie w związku, gdzie nieustannie scierają się dwa światy, a gdy pojawia sie dzieci, to jeszcze więcej swiatów, to naprawdę niezwykła umiejętnośc i bohaterstwo. Ale życie w beznadziejnym związku to tchórzostwo. Oddając serce innym rośniemy, stajemy sie lepszymi ludźmi. Ale jesli związek jest beznadziejny, to znaczy że serca dać się nie da... z czegoś takiego rodzi sie frustracja, ukryta lub jawna agresja, depresja i wszelkie inne "demony", które sprawiają, że dusza się jakby kurczy, gasnie. Ani takiej osobie nie jest dobrze, ani tym dla których się poświęca.

Znam matke pieciorga dzieci, która rozkwitła po tym jak jej mąz znalazł inną. Z zaniedbanej, jedzowatej zołzy, noszącej wypłowiałe stare szmaty (nie byli biedni!) nagle stała się piekną, atrakcyjnie ubrana i umalowaną kobietą, założyła własny biznes, przestała krzyczeć na dzieci... Może gdyby taka była cały czas, jej mąz nie szukałby innej?

Mamy awarie netu, wysepiłam modem na ten wieczór ale już padam na nos i nic więcej nie nabazgrolę   O:-)
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline Perła

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4867
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #51 dnia: Lipca 05, 2013, 09:45:04 am »
Dzięki za ten wpis...przecież wiesz, że chciałam powiedzieć to samo C:-) Ja osobiście nie boje się zmian, ale kiedy patrzę na te udupione (głównie) kobity...Mieszkam w tzw.gettcie łódzkim (kiedyś tu było prawdziwe), teraz określanym przez socjologów jako miejsce wielopokoleniowej biedy, zapuszczenia... z których ciężko wyjść, bo dzieciaki w domach nie mają wzorców. W kamienicy obok trwa nieustająca balanga i demolka. Pary tłuką się i upokarzają. Nikt nic nie robi, żeby było lepiej, a nie jest tak, że nie mają świadomości, że mogliby inaczej. Słyszałam głośne lamenty i modły "o nowe"..ale za tym musi iść czyn.
Wiesz...ja też znam dziewczynę, która zawalczyła o lepszy zawiązek...Może ją kiedyś poznasz? :D
rak przewodowy piersi (carcinoma ductale  infiltrans) G2
 operacja oszczędzająca 2009,
 trzy węzły pachowe zajęte,
 chemioterpia 6x AC
 radioterapia
 tamoxifen 5 lat

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #52 dnia: Lipca 13, 2013, 07:39:35 pm »
Uff, nadal netu nie ma... Sprzedali chłopakom rauter co nie jest kompatybilny z modemem :(  Przez to trudno mi nadążyć za tym co nowe na forum i chyba na razie się poddam i tylko cos wpiszę tutaj...

Ostatnio nawiedziła nas "urocza' burza tropikalna, lało i pioruniło przez 14 godzin, mój dach zaczął przeciekać, turbina się zapchała w rzece, ale nikt sie nie odważy naprawiać zanim woda z lekka nie opadnie, więc i prądu mniej, nie mogę prania wysuszyć... Ale za to jaki piekny był zachód słońca... niesamowite, z jednej strony ta szalona burza, z drugiej wciąz jeszcze widoczne  słońce, w oparach pomarańczowo-granatowej poswiaty, nierealne. Ale baterie w aparacie miałam wyczerpane i już nie dało się zrobić zdjęcia :(

Wszystkie moje roślinki przetrwały nawałnicę, tylko 2 młode drzewka beda wymagały jakiejs podpórki, bo im korzenie podmyło. Dach juz naprawiony, całe szczęście, bo przeciek był tuż nad moim łózkiem z "wypasionym' materacem, troche niewygodnie się dzieli łoże z miednicą  ;)

Dzisiejsza noc koszmarna- około 2-giej nad ranem usłyszałam łomot do drzwi. Ledwie się wyplątałam z moskitiery, latarki nie mogłam znależć, w dodatku łomot trwał, ale nikt sie nie odzywał. A to po prostu nasza wredna suka sie drapała  >:( I bądź tu człowieku dobry dla zwierzat  >:D
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline Mirusia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7138
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #53 dnia: Lipca 13, 2013, 07:56:37 pm »
Oj fajnie, fajnie  :)
Zazdraszam widoczków  :)
Jak to się mówi? Dynamiczne sytuacje.
Nie wiem, czy na moje nerwy  :-\

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #54 dnia: Lipca 15, 2013, 06:44:16 pm »
Ile wynosi głupota pomnozona przez 3?  ???  Nasze futrzaki po sniadaniu urwały sie nad rzekę. Niedługo potem Suka i Przybłeda wrócili, więc chcialam sie podzielic z nimi kawałkiem chleba, co mi sie już nie zmieścił w żołądku. Przybłęda oczywiście pozre wszystko co sie znajdzie w zasięgu jego mordy,  Suka też nie jest obojetna na "resztki z pańskiego stołu". Tym razem jednak zachowała się dziwnie, podeszła, ale nie zjadła swojego kawalka i z podkulonym ogonem zaległa z powrotem mokrusienka na betonie. Przyjrzałam jej sie z bliska. No tak! Krwawa piana z pyska może oznaczać tylko jedno- te głupki znowu zaatakowały jeżozwierza!  >:( Wkrótce wrócił nasz Samiec Alfa i choc zgrywał bohatera, widać było opuchnieta mordę. Zawołałam chłopaków. Pysk suki był jedną opuchniętą krwawą masą w srodku, nie byli w stanie dopatrzec sie igieł, więc tylko spryskali czymś antybiotycznym. Oczywiście w niedziele nie ma tutaj nawet co marzyc o weterynarzu.

Wieczorem nie zeszła do karmienia. Nalałam jej troche mleka, po chwili wahania wypiła. I wtedy nastapiło "cudowne uzdrowienie". Zeżarła dwa placki i pieroga i... znowu dała noge nad rzekę  >:(
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #55 dnia: Lipca 15, 2013, 07:47:41 pm »
hihi, zakochała się :) a miłość wymaga bólu i krwi ;)

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #56 dnia: Lipca 30, 2013, 07:24:10 pm »
Oj, dawno nie miałam czasu nic napisać ani nawet za bardzo poczytać... Może w Polsce na "wakacjach" nadrobię  8)

Guru juz dawno pojechal i wprawdzie internet w koncu naprawilismy, ale załoga nam sie zmniejszyła, co oczywiście zmniejszyło zasoby czasowe no i co i raz coś sie wydarza, co wywraca do góry nogami zaplanowane (teoretycznie  >:D ) zycie mnicha

Jeszcze zanim nasz nauczyciel wyjechał mielismy przeprawę z "Wariatem". "Wariat" przyjechał z wizytą, rodzina się cieszyła, że u nas nie bedzie pił, palił i ćpał, bo i co niby, skoro my nawet kawy nie pijemy  8) I było super, kopał mi w ogródku, sprzatał krowie kupy... Ale niestety zacna rodzina i my optymisci nie wzieliśmy pod uwagę jednaj rzeczy- nasza dźungla jest pełna halucynogennych grzybów!  ::((  "Wariat" porobił testy, po czym uraczył sie herbata grzybową i w połaczeniu z jego antydepresantami na drugi dzień ta urocza mieszanka doprowadziła do jakiejs manii psychotycznej i ataku paniki.

 Nasza ekipa wyjeżdżała tego dnia do San Jose, w dźungli zostawałam tylko ja z koleżanka, więc zdecydowali, że zabiorą "Wariata" i oddadzą do szpitala w stolicy. Niestety okazało się, że prywatne szpitale pobieraja opłate z góry i bez wyłożenia 5tys dolców gotówka nawet nie chcieli rozmawiać. Chłopcy zostawili go więc w szpitalu publicznym, ktory po kilku dniach po prostu go wypuscił... Facet pierwszej nocy sam w San Jose stracił paszport, komputer, plecak, zablokował kartę bankomatową... Potem zadzwonił że znalazł "przyjaciół" co sie nim zaopiekowali i u nich zaczeka na nowy paszport i zmiane rezerwacji biletu. Odetchneliśmy. Niestety po dwóch tygodniach nagle pojawił sie u nas razem z goścmi co przyjechali z San Jose  ::(( powiedział, że rodzina u której byl go wyrzuciła (czy można się dziwić?) i że mają jego pieniądze.

Stracił wszystkie lekarstwa, więc znowu powieźliśmy go do lekarza, gdzie kręcił jak mógł, na szczęście Gauruć poszedł razem z nim. Musieliśmy też załatwic kilka innych spraw w miasteczku. 'Wariat" pedzil z wózkiem przez supermarket w takim tempie, ze nie zdązyłam zrobic wszystkich zakupów. W pewnym miejscu Gauruś musiał wejść do sklepu i cos załatwić a ja zostałam z Wariatem na ulicy... Ten natychmiast zaczął zbierać niedopałki papierosów  :-[ A potem dorwal jakiegos faceta i wycyganił od niego papierosa. W samochodzie nieustannie gadał o grzybach i o tym, ze musi wrócić do rodziny u której był, że to gangsterzy i ze mu ukradli pieniądze.  ::((

 Od jego rodziny wiedzielismy, że w przeciągu dwóch tygodni bedzie mial paszport i bilet, jego siostra błagała żebysmy go przechowali, aranzowała kogoś kto mial przyjechac po niego i wsadzic go do samolotu... Ale jak upilnować 45-letniego faceta, który byl 2 razy wiekszy od każdego z naszych chłopaków/ Zaaplikowalismy mu lek, nie protestował. Sęk w tym, że choć na wiekszość osób ten lek działa otepiajaco, u niego wywoływał pobudzenie. Wariat nie spał całą noc. Cały dzień biegał gdzies po pagórkach i obawialismy sie, że zbiera grzyby... w pewnej chwili usłyszelismy silnik samochodu,  na szczęście tylko go przestawił.

A nastepnego ranka juz go nie było... Zostawił list, że jedzie do tamtej rodziny, że ukradł jakies monety co były w samochodzie, spiwór i plecak... Oczywiście lekarstw nie wziął ze sobą... Odstawienie tego psychotropu może mu zaszkodzić na całe zycie. :(

Kilka dni później zadzwonił czy może wrócić, bo oni mu oddali tylko 150 dolarów... Odmówilismy i strasznie sie wkurzył. A my nie możemy byc pewni dnia ani godziny, póki nie opusci kraju... Wiemy, że paszpost jest gotowy, nie odebrał go...

Nazywam go Wariatem. Ale to nie jest człowiek chory psychicznie ani szalony. Jest uzalezniony od narkotyków i alkoholu, co jak mi sie wydaje jest o wiele gorsze niż prawdziwa choroba psychiczna.

I jak tu się zachować? Przecież mnisi sa po to, zeby ludziom pomagać, czy mozna kogos dyskryminować, odmówic mu prawa odwiedzenia świątyni, bo ma problem? Przeciez po to własnie są takie miejsca, zeby takim ludziom pokazać inna drogę... Może powinnismy się jednak najpierw postarać o jakiegoś mnicha psychiatrę zanim taki gośc ponownie zawita w nasze progi? Bo inaczej wszyscy możemy skonczyc w tym szpitalu w San Jose, gdzie chodzi się w uniformach na bosaka  ;)
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #57 dnia: Lipca 30, 2013, 07:58:13 pm »
No to uzyliscie;)
Uzależnienia, tym bardziej mieszane czy krzyżowe, są niezwykle trudne do leczenia. Abstynencja to podstawa, ale opieka psychiatry lub chodzby psychologa Jest niebedna. No i niestety ograniczenie możliwości poruszanie się. Popatrz w wolnej chwili na założenia naszego Monaru.
Myśle sobie, ze szczytnego celu się podjeliscie. I trudnego.

Offline Mirusia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7138
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #58 dnia: Lipca 30, 2013, 08:43:27 pm »
Pomimo, że podjęliście się szczytnego celu, myślę, że przede wszystkim musicie poprosić o pomoc specjalisty, w tym rozważyć, czy nie zacząć od umieszczenia gościa w zamkniętym ośrodku. Nie może być tak, aby Ci, którzy chcą nieść pomoc skończyli w szpitalu  xcv

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #59 dnia: Lipca 30, 2013, 10:10:29 pm »
No cóż, człowiek uczy się całe życie. ;) Jego ojciec  był przekonany, że syn przeszedł detoksykację. Dźungla w Kostaryce wydawała sie bezpiecznym azylem. I naprawde dobrze sobie radził, dobrze wygladał, spokojny, pracowity. Nikomu nie przyszło do głowy, że facet weźmie jakies grzyby, tym bardziej że to obcy kraj z zupełnie innym klimatem. Nie mamy nawet pojęcia jak one wygladają, żeby usunąć "pokusę". Grzyby pewnie by mu tak nie zaszkodziły gdyby nie to że wczesniej faszerował się czym się dało no i cały czas brał antydepresanty.

Gdybyśmy mieli kasę na kaucję, trafiłby do prywatnego szpitala, gdzie pewnie nie potraktowano by go tym koszmarnym psychotropem i nie wypuszczono w stanie średnio swiadomym :(  Przesłanie pieniedzy z USA trwa przynajmniej 5 dni, szpital państwowy cierpliwie czekal, a w miedzyczasie pacjenta sie pozbył (bo a nuż pieniądze nie wpłyną).  Mogliby chociaż zadzwonic do nas, że zamierzaja go wypuscić.

No ale już przynajmniej wiemy, że wiecej osób na odwyk nie przyjmujemy!
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia