Cały czas czuc ;ecoiutkie wstrząsy, szczególnie w światyni, gdzie podłoga jest mega wstrząsowa i odbiera drgania nawet jak w restauracji 7km stad puszczaja głośna muzykę
Czy to znaczy, ze się szykuje cos wiekszego? Pojecia nie mam. Teroretycznie wstrząsy takie jak ten z 2012 zdarzaja się raz na 50 lat, więc mamy trochę czasu
Ale prawdziwe "trzęsienie ziemi" to nam od paru dni fundował jeden brat duchowy z jakimś zaburzeniem psychicznym czy osobowościowym (nikt go nigdy nie diagnozował, terapeutka od dysleksji co nas nawiedziła w tamtym roku po obserwacji orzekła, że to autyzm). Facet ma 30 lat, nie pracuje, od czasu do czasu wyżebrze pieniądze od babci czy uzyje karty rodziców i zjawia się u nas na kilka miesiecy. Chętnie przywozi prezenty (tym bardziej, że nie on za nie płaci) ale jeśli chodzi o pracę jest niemal bezuzyteczny. Gdy sie go o cos poprosi najczęściej albo tego nie zrobi, albo zjawi się spóźniony, albo zrobi to bardzo niedokładnie. A czasem się zafiksuje i zaczyna robić coś co do niego nie należy i nie sposób mu powiedzieć, żeby przestał. Miał też pare razu cos w rodzaju urojeń i raz atak agresji
Tym razem radośnie oznajmił chłopakom, że... przyjeżdża za 9 dni na 4 miesiace.... Bez żadnej zapowiedzi, okazało się, że pytał guru czy może przyjechać i usłyszał, że ma to uzgodnić z nami, ale zamiast tego zaczął odstawiać takie szopki, że prawie wyjończył chłopaków psychicznie. Chcieli tylko, żeby zmienił date przylotu na listopad, znaleźli mu nawet tani bilet. Tlumaczyli, że będą tylko we dwóch i nie ma mozliwosci, żeby zajmowali sie kimkolwiek, że jeśli szuka towarzystwa i zajecia, zapraszają z całego serca w listopadzie. Wszystko na darmo. Lawirował, ze tego biletu nie może dostac, potem że juz kupił i nie może zmienić rezerwacji. Gdy jakies pytanie mu nie pasowało, ignorował maila, nie odbierał rozmów na FB. Wczoraj pojechalismy na plażę i własnie tam chłopcy otrzymali od niego dane na temat biletu, już kupionego. Cała wycieczke mieli zepsutą
Po powrocie zadzwonilismy do guru, jako ostatecznej instancji. Biedaczysko napisał, gosciowi, że ma przyjechac dopiero jak on tam bedzie, w grudniu. I co? Tak jak podejrzewałam, wariat jak sie zafiksuje to koniec. Zignorował to, napisal Gaurze, że nie może odwołac rezerwacji, bo wszystkie pieniadze straci. Gaur mając numer rezerwacji zadzwonił do linii lotniczych. Okazalo sie, że V. kłamał i tym razem. Dopiero co kupił bilet, więc w ciagu 24 godzin może go anulowac bezpłatnie. Czy jest ktos kto stoi wyzej od guru?
Na szczęście jest! Mama!
Gaur napisal do niej i już ona sie zajmie anulowaniem tego biletu. Uff!!!!
To dziwny czlowiek, nie jest bardzo uciążliwy gdy mamy dużo gosci, bo jakoś w mairę "znika" w tłumie i też jest wiecej ludzi, z którymi może prowadzić dziwne rozmowy. I wydaje mi sie, że nawet troche normalnieje, szczegolnie jesli ktos mieszka z nim w domku. Szkoda nam go, nie mozemy jednak sami zwariować spełniając jego zachcianki
A pod wieczór kolejny "wariat", tym razem mój prawnik. Pare dni temu poprosil o scan mojego paszportu. wysłalam mu fotke jednej kartki i zapytałam czy to wystarczy. brak odpowiedzi. Wczoraj po południu napisałam ponownie z pytaniem czy dostał mój list z tym scanem i czy bedę musiała cos podpisac, bo zaraz wyjeżdżam. Dostaje odpowiedź, że... wlasnie wysłal dokumenty dla mnie do podpisania do Nosary!
Nosara jest jakies 25 km stąd ale droga jest tak fatalna, że jedzie się tam bardzo długo i nie jest to droga na nasz rozsypujacy sie samochód. Przeraziłam sie też, że może ktoś ukradnie ten dokument i coś z nim zrobi. Prawnik odpisał, że dokument wróci do niego. Odpisałam, że jesli potrzebuje mojego podpisu, to jeszcze ewentualnie pozostaje poniedziałek wieczorem lub wtorek rano, ale tak zebym zdązyla na samolot. Brak odzewu