Poprzednim razem gdy szłam posprzątać domek guru, zastałam byka na trawniku, więc nastąpił szybki odwrót. Dziś ładna pogoda była, więc znowu wzięłam sprzęty, zajrzałam najpierw przez poszarpaną "furtkę" ale żadnego intruza nie było widać. No to do dzieła!
Najpierw parter. To normalne, że w nieużywanych budynkach są jaszczurcze kupy na podłodze. Tym razem jednak było też sporo większych kup. Czyżby do środka dostała się żaba? Tajemnica wyjaśniła się gdy chciałam zamieść pod łózkiem do masażu. Zza sprzętu wyłonił się najpierw długi zielony ogon (pierwsze myśl- wąż AAA ). A potem cała wieka iguana. Nie mam pojęcia jak się ten zwierzak dostał do środka, ale inteligencją nie grzeszył więc nic dziwnego, że nie umiał wrócic tą samą drogą, ledwie wymiotłam intruza. Potem weszłam na piętro.
Ten dom to najbardziej chyba zanietoperzone miejsce na świecie! Zawsze wchodząc na górę trzeba być przygotowanym, że kilka nietoperzy wpadnie w panikę i zacznie latać wokół. Zwykle czekam aż się uspokoją i przeniosą trochę dalej, bo nie chcę żeby mi narobiły na głowę gdy będę otwierać drzwi.Tym razem nie wszystkie odleciały, więc łypiąc jednym okiem czy co na mnie nie leci przekroczyłam zbiór guana przed wejściem. Udało się, nic nie wylądowało na kapeluszu!
Podłogę pokrywała gruba warstwa kurzu ale jaszczurczych śladów było niewiele. TRochę na biurku i tradycyjnie- w kabinie prysznicowej. Zabrałam się za czyszczenie szklanych drzwi cytryna i sodą gdy nagle rozległ się grzot. Co??? Jasne, jest pora deszczowa, ale wychodząc z domu dokładnie się przyjrzałam niebu i żadnej bliskiej chmury deszczowej nie było widać. Parasolki nawet nie wzięłam. Zanim jednak mój mózg zdążył się zdziwić, budynkiem mocno zatrzęsło. Takiego trzęsienia ziemi to od dawna tutaj nie było! Wyfrunęłam niemal, nie zamykajac za sobą drzwi, z nadzieją, że się to wszystko nie zawali zanim znajdę się na dole. A schody są drewniane i nadjedzone przez termity

Na dole odczekałam trochę, jednak wstrząsy wtórne się nie pojawiały (według oficjalnych danych pojawiły się dopiero 2 godziny później, byłu dużo słabsze i nawet ich nie zauważyłam). Właśnie sprawdziłam- wstrząs o sile 5,2, epicentrum jakieś 30km od nas, na głębokości 18 km...
Może sama to wywołałam chcąc żeby odleciały nietoperze? Wymiotło je kompletnie, ciekawe czy one myślą, że to ja tak potrząsnełam budynkiem

Okazało sie, że nie tylko ja zwiewałam na zewnątrz. Kishore także uciekał ze swojego domku, bo myślał że mu się dach na głowę zawali.