Tak sobie myślałam i myślałam że pomału opiszę ten naszą latynoską soap operę, która jak kula śniegowa zaczynała nabierać rozmiarów lawiny z coraz to nowymi wątkami. Chciałam tak po kolei żeby wszystko poskładało się w jedną całość i było zrozumiałe. Brakowało czasu i weny, już już mi się wydawało że za chwilę dam radę. Tylko że nie dam, bo tego co się ostatecznie wydarzyło poskładać się nie da. W poprzedni piątek nasz świat rozpadł się na milion kawałków... Wciąż jeszcze w to nie wierzę... Syamasundara już z nami nie ma... Błekitna stefa, zdrowe odżywianie, suplementy, oczyszczenia, regularne badania i rak trzustki z gigantycznymi przerzutami do wątroby, to po prostu nie ma sensu. 23 kwietnia miałby urodziny
![Cry :'(](http://www.forum.amazonka.org.pl/Smileys/aaron/cry.gif)
Nie mogę na razie więcej napisać, wszystko jest takie świeże, liczyliśmy na cud, bo cud się przydarzył innej znanej nam osobie. Ale tym razem cudu nie było. Choć w sumie cudem było jego życie. Cieszę się że był w moim życiu, takiego przyjaciela nie jest łatwo spotkać. Tym trudniej się go traci, więc płaczę że w tym wcieleniu już się nigdy nie spotkamy. Nie takie były plany
![Cry :'(](http://www.forum.amazonka.org.pl/Smileys/aaron/cry.gif)