Autor Wątek: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny  (Przeczytany 317977 razy)

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #315 dnia: Sierpnia 19, 2014, 09:55:29 pm »
Doktora dopiero dziś obejrzała rentgena Gaury... Dopatrzyła się "horyzontalnych żeber" na plecach i na tej podstawie stwierdziła, że to musi być infekcja płuc  :-\  Nie wiem, czy ma racje czy nie, chłop dostał antybiotyk, witaminy na przytycie oraz jakis lek przeciw pasożytom (szczęściarz, ja w pierwszych latach kupowałam tabletki dla zwierząt, bo w aptece twierdzili, że dla ludzi nie ma  ::(()

No i zobaczymy... a na problemy z przełykaniem i ból gardła tylko prychnęła, że to na pewno globus histericus...  :P  A ja nie jestem przekonana do końca, Gauruś nigdy wczesniej nie skarzył się na cos takiego. Ja następna w kolejce do doktory, desperacko próbuję przytyć przed tą wizytą, bo znowu wpakuje we mnie witaminy, bo których miałam zaparcie jak stąd do Chin  >:(

A że nieszczęścia lubią towarzystwo to na dodatek okazało się, że kolega co mial przylecieć za 2 dni, przyleci za miesiąc  >:(  A teraz tak bardzo nam potrzebna pomoc! Już wiem, że przed moim wylotem nie dam rady zabezpieczyć roślin i posadzić wszystkiego co powinnam  :'(
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #316 dnia: Sierpnia 19, 2014, 10:16:06 pm »
Jakoś globus histericus nijak mi tu nie pasuje  ??? Najważniejsze, że antybiotyk jest, wit są, przeciwpasożytnicze są. Czyli jest komplet. Teraz tylko trochę czasu potrzeba, aby leki zadziałały.
A kiedy przylatujesz_tu?

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #317 dnia: Sierpnia 19, 2014, 11:45:03 pm »
Przylatuję 8-go!   xcv Dajcie znać, jesli nad Atlantykiem bedą jakies strzelaniny, bo w tym szalonym świecie to już nie wiadomo czego sie spodziewać.  ::)

A nasz zdechlaczyna z zapaleniem płuc na dodatek wczoraj kompletnie przemókł  :( Chciał nakarmic pszczoły, a rozpetała się straszna ulewa. Doktora mu powiedziała, że nie ma goraczki, bo ma silny sytem odpornościowy (badania krwi nie wkazuja na żadną infekcję). Próbuję w to uwierzyć, ale moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie- jak organizm nie ma siły to się nie broni.

Teraz też skończyła sie jedna z TYCH ulew, zaraz gotuje kolacje, trzeba wziąc "rytualną" kapiel. Nie wiem czy prąd z rzeki nadal płynie po tym potopie, ale gwiżdże na to, mam zamiar podgrzac wodę  >:D
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline metka

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 5558
  • "Spieprzaj, dziadu!" (L.K.)
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #318 dnia: Sierpnia 19, 2014, 11:53:42 pm »
oby ten Wasz Guruś szybko wydobrzał! najważniejsze, że najgorsze wykluczone i leki ma. teraz niech je regularnie bierze i wraca do zdrowia.


a jak i czym karmi się pszczoły? myślałam, że one to we własnym zakresie załatwiają


zarezerwuj sobie czas na spotkanie z nami, co?
rak piersi w czasie ciąży. potrójnie ujemny (TNBC).
stopień zaawansowania T4bN2M0. stopień złośliwości G3.
zajęte węzły chłonne pachowe i podobojczykowe, powiększone szyjne.
chemioterapia AT (Adriamycyna+Taxotere). radioterapia przedoperacyjna.
mastektomia 2011. obrzęk ręki :/

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #319 dnia: Sierpnia 20, 2014, 12:03:02 am »


zarezerwuj sobie czas na spotkanie z nami, co?

Noooo…..  :0ulan:

Offline Natalia

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7185
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #320 dnia: Sierpnia 20, 2014, 08:40:24 am »
Takie też jest moje zdanie jak słaby system odpornościowy to brak goraczki.
Natalia

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #321 dnia: Sierpnia 20, 2014, 09:36:41 pm »
Metko u nas pszczoły karmi się syropem z cukru, a czym w Kostaryce?
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #322 dnia: Grudnia 08, 2014, 08:38:13 pm »
Oj, zaplątałam się tu w mega pajeczynę  ;D  Pora troche poodkurzać... Ale czy da się streścić pare ostatnichj miesięcy? Może lepiej nie streszczać, choć bywało i smiesznie i wzruszająco i niemiło...

No ale w końcu najwiekszy młyn za mną. Jestem w Madhuvan, w piatek udało mi sie złożyc wniosek o pobyt czasowy. Cud!!! Nie sądziłam, że przebrne przez tutejszą biurokrację i brak kompetencji urzedników i prawników. Tym bardziej, że mój hiszpanski wciąz na poziomie "Kali mieć dobra krowa"  >:D

Zbierałam papiery juz od pażdziernika w Polsce- pełny akt urodzenia i zaświadczenie o niekaralnosci, które potem musiało mi apostillem potwierdzić MSZ. Potem 2 formularze z internetu, przerobiony na moje nazwisko list z prośbą o przyznanie pobytu na 5 lat, kopia wszystkich stron w paszporcie... Prawniczka miała sprowadzić jeden dokument z San Jose i potwierdzić podpis naszego wice- na liście do ministerstwa Wyznań, że potrzebujemy misjonarza czyli mnie  O0. Rozmwaiwł z nia Syam, bo ja jej nigdy nie spotkałam, więc przynajmniej nie musiałam dostawać zawału przy słuchawce, gdy powiedziała że muszę wydać dodatkowo 200$ na zaświadczenie, że mieszkam w Kostaryce, które miałabym za darmo gdyby była tutaj ambasada Polski  >:(

Do tego tłumaczenie dokumentów z Polski przez tłumacza przysięgłego... tych w Kostaryce jest dwoje, nie wiedziałam czy wybrac kobietę czy faceta, ostatecznie wybrałam kobitę, poslałam jej scany- 20$ za jeden dokument...  ???  A polszczyzna taka sobie, chyba tez mogę być tłumaczem przysięgłym  xhc

Prawniczka nie sprowadziła papieru ze stolycy więc już było wiadomo, że sama muszę go zdobyć w jakims archiwum w San Jose. Ale pozostał list do potwierdzenia- więc 2 godziny spędzone w poblizu plaży na którą nie było czasu iść  >:(, prawniczka wycyganiła jeszcze dodatkowo 50 dolców za "obowiązkowe potwierdzenie" mojej kopii paszportu. Nie dośc, że sie okazało, że bynajmniej nie potrzebowałam potwierdzenia od prawnika (Syamek złozył zwykłe xero i przeszzlo) to jeszcze okazało się, że w opisie... zrobiła błąd w numerze mojego paszportu!  >:(

No ale miała juz wszysatko co mogłam zdobyć w pobliżu, pozostała wyprawa do słynącej z przestępczości stolicy kraju... Z towarzyszką niedoli, która z kolei musiała poodwiedzac medyków wyruszyłysmy ku przygodzie  xcv

ciąg dalszy może nastapi  ;D
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline mag

  • SPA
  • Uzależniona
  • *****
  • Wiadomości: 12000
  • Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #323 dnia: Grudnia 08, 2014, 08:43:14 pm »
no_no!
papierowe przeboje niezłe,
teraz pora na przygody
  ;)


rak piersi  potrójnie ujemny (TNBC), zajęty 1 węzeł, mastektomia: 2000, chemia 6xCMF, rekonstrukcja: 2006 i XI 2017 przerzuty do kości i tk. miękkich

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #324 dnia: Grudnia 08, 2014, 09:18:31 pm »
Ponoć nie ma sensu nastawianie sie na znalezienie u Was uczciwego prawnika, bo to tak - jak chcieć znaleźć śnieg  >:D
Ważne, że trochę do przodu, czyż nie?  ;D
Czekam na cd  :-* :-* :-*

Offline Kela

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4100
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #325 dnia: Grudnia 09, 2014, 09:45:35 pm »
wyruszyłysmy ku przygodzie  xcv

dobry wstęp do powieści :)
rak piersi (carcinoma tubulare infiltrativum multifocale)
mastektomia piersi prawej - 2006
rekonstrukcja piersi - 2007
leczenie: chemioterapia 4 x FAC, hormonoterapia - Tamoxifen

Offline Amor

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12128
  • carpe diem
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #326 dnia: Grudnia 11, 2014, 09:08:14 pm »
Szczęsliwego zakończenia przygody!!!:)
Zazdroszczę ciepełka bo chyba takowe jest u was!
styczeń2006, rak piersi lewej, przewodowy inwazyjny,T1N0M0,G1,węzły czyste (Her- ujemny) niehormonozależna,leczenie-  mastektomia na życzenie  i  4 AC
luty2007 ,wznowa  w bliźnie - 8 mm ,  hormonozależna
leczenie- wycięcie  blizny, radioterapia , kastracja radiologiczna jajnikow, tamoksifen 5 lat

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #327 dnia: Grudnia 11, 2014, 10:20:59 pm »
Ponoć nie ma sensu nastawianie sie na znalezienie u Was uczciwego prawnika, bo to tak - jak chcieć znaleźć śnieg  >:D
Ważne, że trochę do przodu, czyż nie?  ;D
Czekam na cd  :-* :-* :-*


Problemem nie jest znalezienie uczciwe prawnika, tylko kompetentnego  8)

Nasze małe sioło jest teraz aktywne jak w mlynie, ale postanowiłam twardo, że nie bedem sięm rozpraszać i dokoncze najpierw o stolycy  8)

dzień pierwszy- autobus z przystanku w sąsiednej wiosce (gdyby jakiś nieszczęsny tutrysta zabladził tu przez przypadek to TEGO przystanku z cała pewnościa nie znajdzie  ::(( ) Moja towarzyszka Ruczi cieszyła się, że nie musiałysmy wcześnie rano jechać do Nicoyi, tylko że autobus prawie na miejscu... Radość przedwczesna. W autobusie było jak w saunie, a okna wszystkie zamkniete "bo klima". No i doczlapalismy sie do Nicoyi (ok 30km) i kierowca zarządził "wysiadać, elektryka siadła, trzeba zmienić autobus". Czekanie, nikt nic nie wie... Wystartowałyśmy o 9:30, to zostawiało spory zapas czasu na to, żebym zaliuczyła jeden z urzedów a potem namierzyła tłumaczkę, a Ruczi zeby sobie spokojnie dotarła do lekarza. Mieli po nas wyjechac znajomi- już kiedyś nocowałam u ich (a własciewie "jej') babci, która mieszka w bajkowym zakatku i cieszyłam się że tym razem na spokojnie pooglądam cały ogród, wygłaszczę koty...

Tymczasem stoimy w spalinowym skwarze i nie wiadomo kiedy ruszymy... Wśród pasażerów sporo turystów, autobus startował w plazowej Samarze. Ruczi odpływa w grubych jeansach i patrzy na mnie z wyrzutem- kazałam jej się dobrze ubrać, bo w San Jose "jest zimno"

Około 11-tej podstawiają autobus- oczywiście, zapomnijmy że jest podobny do poprzedniego, miejsca nie są numerowane, bagażnik mniejszy, więc plecaki, instrumenty i BÓG-wie co-tam-jeszcze-taszczą-turyści lądują w środku, tuż obok mojego diedzenia. Modle sie tylko, żeby mnie to zawalisko nie przygniotło na jakims zakęcie...

W nowym autobusie klima działa tradycyjnie (czyli otworzone sa wszystkie okna  xhc )  Mkniemy póki się da, im bliżej San Jose tym ruch na drogach wiekszy. Ruczi marzy, zeby kierowca już niogdzie się nie zatrzymywal, ale na to szans nie ma. każdy kurs powyżej 4 godzin ma obowiązkowy postój i basta. Restauracje przydrożne muszą na czyms przecież zarabiać  ;)

Ze znajomymi mamy się spotkac na dworcu Alfaro. Moja tłumaczka jednak kategorycznie odmawia spotkania sie w tamtym miejscu, "zbyt niebezpiecznie". Hmmm... zawsze stamtąd jadę do Madhuvan jak wracam z Polski  ::((  Staje na tym, że spotkamy się w klinice w której Ruczi jest umówiona z lekarką. Ufff! Tymczasem autobus sie wlecze, dochodzi 3:30 i już wiadomo, że do urzędu nie ma sie po co wybierać.

Wjeżdżamy na stacje Alfaro. Niedy wcześniej nie dojeżdżałam tutaj z Guanacaste- zawsze wysiadam na lotnisku. Autobus wjeżdża do hangaru zamykanego wielką bramą, tego samego z którego potem zresztą wyrusza w droge powrotną. Tłoczno, ale udaje nam sie znaleźc jedno miejsce na ławce. Za jakieś 10 minut zjawia się Acintya- jej męża nie ma, a zatem nie ma i samochodu... "Pojedziemy autobusem bezposrednio do szpitala, bo inaczej nie zdążymy. Właśnie się przeprowadziliśmy, więc do nas do domu byłoby za daleko". Czyli nici ze zwiedzania reszty ogrodu i głaskania kotów  :P

Co jak co, ale kolejki w Kostaryce są bardzo cywilizowane. Autobus podjeżdża, ludzie ustawiają się w grzeczną kolejkę- nikomu nawet do głowy nie przyjdzie wsiadanie przez tylne drzwi! Płaci się kierowcy i jazda! Tylko, że wszystkie przystanki są za żądanie, jak ktoś nie wie gdzie wysiąść to może miec problem  xhc

Oglądałyście "Hotel Adlon"? Jak weszłyśmy do kliniki to było moje pierwsze wrażenie... Moje nieczesane od 3 miesięcy włosy, wymiete spodnie i rozciągnięty wełniany szalik zdawały się zniewaga wobec tego miejsca... Jeden z najdrożyszch szpitali w Kostaryce- elegancja i jakość. https://companionglobalhealthcare.com/patients/providernetwork/hospitalcimasanjos.aspx Byłam głodna jak wilk, ale gdy już rozgościłyśmy się w poczekalnie na kanapach to musiałam sie długo przełamywać, żeby wyciągnąć ostatnia wymiętą kanapkę.... bałam się że mnie wyrzucą  xhc  No a odiwedzeniu szpitalnej restauracji nawet nie odwazyłam sie pomysleć  ;D

Byłyśmy troche za wcześnie, więc trochę plotkowałyśmy i wtedy dotarła moja tłumaczka.... Wybaczam jej te błedy w imieniu taty i nazwisku panieńskim mamy, bo jest urocza... i dała mi pieknie zapakowane czekoladki na urodziny...

cdn
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline braja

  • Swojaki
  • Wtajemniczona
  • *
  • Wiadomości: 2923
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #328 dnia: Grudnia 12, 2014, 09:08:30 pm »
Ruczi w końcu dostała się do doktory... Wizyta z usg 80$, wcale nieźle jak na taki szpital, tylko że niestety... diagnoza nie została postawiona, doktora bezceremonialnie przepisała hormony, nie zlecając bynajmniej zbadania ich poziomu. Ruczi wysepiła co prawda skierowanie na ogólne badanie krwi i hormony tarczycy, ale sama musiała to zaproponować. A ja zabawialam się czytaniem ulotek o róznych typach mammografii (oferowali chyba ze 3 rodzaje  :o ) i nieinwazyjnych badaniach prenatalnych

W końcu wydostałysmy się stamtąd, mąż Acintyi, Alex przyjechał po nas i pojechaliśmy do "ich" nowego mieszkania. Zachwalali nam po drodze mieszkanie i lokalizację (Alex ma przez ścianę do pracy), a w mojej głowie oczywiście klebiły sie straszne myśli na temat dnia nastepnego... bo miałam zmierzyć się z dwoma urzędami, a San Jose coraz bardziej jawiło mi się jako siedziba diabła  >:D  Nasi przyjaciele wyprowadzili sie od babci, bo... zostali we własnym domu, we własnym łóżku, napadnięci! No... prawie napadnięci, Acintya się obudziła gdy złodziej wyciągał torebkę, którą miala pod poduszką i na szczęście włamywacz uciekl. Ale stiwerdzili po tym wydarzeniu, że nie jest tam bezpiecznie. I pomysleć, że miesiąc wczesniej nocowaliśmy tam wszyscy razem, a drzwi wejsciowe wcale n ie były zamkniete  ::((

Nie ulega wątpliwości za to, że nowe mieszkanie było bezpieczne. Solidna metalowa, zamykana pilotem,  brama wjazdowa mogłaby równie dobrze miec zastosowanie w jakims Alcatraz  C:-)

Podwórko male, wybetonowane, kilka smutnych palemek w doniczkach  :( a gdzie mu tam do babcinego tropikalnego ogrodu rodem z Tarzana... Nowe mieszkanko miało jeszcze kilka niedogodności- na przykład gospodarze absolutnie nie mogli pożyczyc nam klucza, bo w umowie najmu było zaznaczone, że tylko oni moga otwierać drzwi. Skazywało to mnie i Ruczi na częściowe uwięzienie- nawet krótki spacer wymagał zaangażowania kogoś, a powrót mogł byc trudny, ponieważ budynek nie miał żadnych dzwonków, Alex w pracy, a Acintya z upodobaniem wyłączała swój telefon  :P

Świeża przeprowadzka miała jeszcze inne skutki uboczne- nie wszystkie zauważyłysmy od razu  ;) Gospodarze mieli tylko jeden garnek, zatem wodę na herbatę gotowaliśmy ... w patelni... Były też tylko 3 krzesła (a własciwie jedno krzesło i 2 rozpadające sie stolki), więc przy posiłkach jedna osoba musiała stać i najczęściej był to Alex  :0ulan:

Nasz pokoik miał wieeelkie łoże, przykryte dwoma kocami, był cichutki i przytulny i wolał ale nie mogłyśmy pójść za jego wezwaniem od razu bo wieczorami Acintya pracuje i przyszła do niej klientka, wiec trochę się poprzyglądalyśmy. A kto ma facebooka, może sobie pooglądać  ;): https://www.facebook.com/tatuajesdehenna?pnref=lhc
rak piersi przewodowy inwazyjny i nieinwazyjny, G3, T3N2a, potrójnie ujemny
zajęte 7 węzłów
chemia przedoperacyjna 4 AT 
mastektomia radykalna luty 2012
chemia pooperacyjna 4 TAC
radioterapia

Offline mag

  • SPA
  • Uzależniona
  • *****
  • Wiadomości: 12000
  • Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno
Odp: Madhuvan- Miodowy Las Kryszny
« Odpowiedź #329 dnia: Grudnia 12, 2014, 09:16:25 pm »
super to opisujesz brajo, a ja po raz kolejny stwierdzam, że to dla mnie zupełna egzotyka, ale jakże interesująca!

a malunki na ciążowym brzuchu cudne  :D
i koronkowe mitenki na dłoniach absolutnie odjazdowe



rak piersi  potrójnie ujemny (TNBC), zajęty 1 węzeł, mastektomia: 2000, chemia 6xCMF, rekonstrukcja: 2006 i XI 2017 przerzuty do kości i tk. miękkich