po powrocie z Mazur rzuciłam się w wir porządków, nie mogłam już patrzeć na zapuszczony dom
oczywiście odchorowałam i robotę domową i ogródkową, bez przeciwbólowych nie dałabym rady
w sobotę spiżarnia i piwnica zabrały mi cały dzień
a dziś wreszcie mam luz
i dziwnie mi jakoś, nie mogę sobie miejsca znaleźć, książka nudzi, krzyżówki też, telewizja - nie przepadam
dobrze, że wieczorem spotykam się z przyjaciółmi, coś trzeba przygotować, może kulki z fasoli? może jakąś sałatkę? caprese?
chyba tak, nie napracuję się