Ech, przeczytałam... Powiem Wam szczerze, że to jedna z rzeczy, którymi się teraz zamartwiam. Mój małż to naprawdę fantastyczny facet i uważam się za za wielką szczęściarę, że mam taki związek. Tyle, że wiem, że będzie się zamartwiał moim samopoczuciem, bólem... I dodatkowo tyle spraw do ogarnięcia - dziecko przede wszystkim, ale też dom (przez ostatnie 2 lata nie pracowałam i to była moja działka). Boję się, że on mi padnie ze zmęczenia. A jak próbuję z nim gadać o jego samopoczuciu, to zawsze słyszę: "mną się teraz nie przejmuj, ja sobie dam radę". Ale ja się chcę przejmować!