Autor Wątek: Moja Praca :*  (Przeczytany 27640 razy)

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #30 dnia: Grudnia 09, 2013, 11:08:01 pm »
i go o to zapytam.   :) :) :)

zanim zapytasz - przedstaw swoje myśli, założenia :)
Powodzenia :)

Natomiast co do opieki, a raczej troski pielęgniarskiej - pamiętam cudną pielęgniarkę, która jako jedyna  :o wiedziała, że dren może się zapchać i wtedy boli niemiłosiernie; gdy innym skarżyłam się na okropny rozpierająco - pieczący ból to słysząłam, ze to normalne i że musi boleć, a gdy ona przyszła na dyżur po prostu przepchała dren, a ból zniknął natychmiast  :)

A włosy pomagały nam myć modzitukie wolontariuszki; były fantastyczne :) Z jedną z nich pół nocy pasjansy układałam, gdy spać nie mogłam ;)
« Ostatnia zmiana: Grudnia 09, 2013, 11:12:11 pm wysłana przez agawa »

Offline aquila

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4189
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #31 dnia: Grudnia 09, 2013, 11:12:07 pm »
operację miałam 16 maja

w moje urodziny :P

a tak co do tematu:
dzień po operacji przyszła do mnie rehabilitantka, jeszcze nie kazała ćwiczyć, zrobiła masaż, objaśniła co i jak; kolejnego dnia były pierwsze ćwiczenia, krótkie - mówili żeby nie szarżować; wyposażona w amazońską książeczkę ćwiczyłam trochę w domu, potem zapisałam się na rehabilitację, w sumie rehabilitowałam się chyba niecały miesiąc, ale "zasadniczą" sprawność w ręce odzyskałam po jakichś dwóch tygodniach, potem było tylko szlifowanie szczegółów ;)

a pielęgniarki ... większość bardzo sympatyczna, ale niezazbyt je pamiętam, w sumie to nie za bardzo potrzebowałam ich pomocy oprócz podstawowych rzeczy typu zmiana kroplówki, głowę se umyłam sama jedną ręką, bluzki przezornie wzięłam rozpinane ;)

Offline roza3

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4908
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #32 dnia: Grudnia 10, 2013, 09:46:42 am »
mastektomię miałam ponad 8 lat temu , w sierpniu 2005
osobiście pobyt w szpitalu i czas po operacji wspominam bardzo miło

po operacji dostałam od razu klina pod rękę........jak się przeckłam ;) i chciało mi się siusiu.....bardzo mi się chciało....a kroplówka jeszcze ściekała.......a na basen nie umiałam  ::).....to pielegniarka...razem ze stojakiem zawlokła mnie do łazienki i pomogła się załatwić :)

codziennie po oddziale...po obchodzie jeździł wózek zabiegowy i pielęgniarka pytała, komu zastrzyk przeciwbólowy......i jak bolało....to ketonalik w dupke.......oczywiście w każdej chwili można było dostać ten zastrzyk poza objazdem :)

pamiętam siostrę oddziałową, która baaaardzo się opiekowała kobietami po mastektomii......sprawdzała poziom chłonki w butelce........i tak jak pisze agawa....czasem trzeba było to przepłukać bo się zapychał
każda z nas dostała płócienny woreczek na dren...taką torebkę_listonoszkę, żeby nie nosic tego w kieszeni czy w reku ;)
tę torebkę miałam wypożyczoną do domu.....bo wyszłam z drenem.....a potem uprałam i oddałam na oddziele, bo się okazało, że siostra oddziałowa własnoręcznie szyła te torebki dla pacjentek

pamiętam jak jej kiedyś powiedziałam, że jest jak anioł....to odpowiedziała, że dr Krajewska im do bólu powtarza, że do  "TYCH"  kobiet mają mieć szczególne podejście
myślę, że chodzi tu głównie o aspekt psychiczny....inaczej się przechodzi wycięcie woreczka....inaczej ucięcie piersi

i w tym miejscu chciałam moim koleżankom po oszczędzjącej operacji się narazić  ;D
poza niesprawnością z powodu wyciętych węzłow chłonnych
poza strachem z powodu wykrytej śmiertelnej choroby
kobiety po mastektomii przechodzą jeszcze jeden stres!!!!!!!!!!!!
z powodu okaleczenia

2005-mastectomia piersi prawej, carcinoma ductale invasivum, G II, Bloom II, 13 węzłów usuniętych, w 2 przerzut, chemioterapia, trójujemna
2015-mastectomia piersi lewej-profilaktyczna z powodu brca1

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #33 dnia: Grudnia 10, 2013, 09:55:43 am »
która pomagała nam myć włosy
tylko jedna ręka sprawna
no i nijak nie można było sobie poradzić coby nie zamoczyć bandaży  :-\


Powinnam to napisać w wątku o wypadaniu włosów. Ale tak mi się nasunęło po poście ToJki. Korzyść z chemii przedoperacyjnej miałam taką, że z myciem włosków nie było kłopotu, bo ich już nie było. :-\
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline madzia_61

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7342
  • raz na wozie raz pod wozem
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #34 dnia: Grudnia 10, 2013, 10:38:53 am »
Izo operacje miałam 22 września 2005 ,,byłam zielona jak tabaka w tym temacie ,po króciutkiej rozmowie z chirurgiem onkologiem w szpitalu klinicznym na wawelskiej warszawie musiałam podjąć decyzje jaka mam wybrać rozwiązanie,  mastektomia i dalsze leczenie zależne od wyniku histopatologicznego czy operacja oszczędzacza z 6 tygodniowa radioterapia i tez ewentualnie dalsze leczenie ,wybrałam ta druga ,tuz po zabiegu i dość długo po wyjściu ze szpitala  ból miałam piersi ,barku ,reki niesamowity/ketonal i tramal pomagał na krotko / ,wycięto mi tez 17 węzłów, po operacji opieka pielęgniarska ograniczała się do zmiany opatrunków,zmiany buteleczek ze spływającą chłonką  i podaniu leków przeciwbólowych ,bardziej pomocna była tu ochotniczka i panie rehabilitantki ,ćwiczyłam rączkę  według ich  wskazówek ,rękę i bark już na drugi dzień w miarę możliwości i później długo w domu i podczas radioterapii, miałam tez podane 6 kursów chemii AC oraz zabieg brachyterapii w miejsce loży po guzie .Moje leczenie było krótkie lecz bardzo intensywne i wyniszczające ,niestety kalectwo jest w ręce /brak węzłów chłonnym ,problemy z przepływem chłonki/  pomimo ze pierś oszczędziłam  jest dużo mniejsza od zdrowej ,boli przy większym wysiłku i na zmiany pogody . Leczyłam się w 3 ośrodkach Warszawie ,Radomiu i Kielcach i w ostatnim szpitalu  opieka lekarska ,pielęgniarska była wzorowa.Radomiu mam cudownego lekarza ,który mnie prowadzi od początku po dzień dzisiejszy podczas wizyt kontrolnych .
Rak przewodowy inwazyjny  G3 , Er i PGR ujemne, Her 2(-) ,T2NOMO
Operacja oszczędzająca 2005 r
Chemioterapia 6 AC  jednocześnie z radioterapią  17 dawek
Brachyterapia 
Leczenie: operacja CO Instytut ul.Wawelska Warszawa
Chemioterapia Szpital WSS -Józefów Radom
Radioterapia-brachyterapia ŚCO Kielc

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #35 dnia: Grudnia 10, 2013, 11:52:23 am »

z powodu okaleczenia


to bardzo ważne, aby pielęgniarki były na to wrażliwe; kobieta po takiej operacji jest przerażona faktem samej choroby, stresem operacji, ale też niezwykle  (zazwyczaj, lub często) wrażliwa na swój wygląd… Pamiętam swój szok, gdy po raz pierwszy zobaczyłam miejsce bez piersi; pamiętam też niewrażłiwość pani pielęgniarki, która opatrunek zmieniała….

Offline betty

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3944
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #36 dnia: Grudnia 10, 2013, 12:13:04 pm »
w pielęgniarkach bardzo ważna jest empatia
i ludzkie podejście

ja lubiłam "moje" pielęgniarki na oddziale w CO
one mnie chyba też, hehhe
nieraz jak nie mogłam spać, to szłam na dyżurkę, pogadałam sobie z nimi tak od serca
a jak chciałam, to dostałam tableteczkę na spanie ;)

aa, i jeszcze pozwalały mi (ale tylko mi) palić w kanciapie po 15, jak doktory poszły do domu  xhc
takie się miało układy :D
z niektórymi byłam blisko brudzia  8)

bo to - wydaje mi się - działa w dwie strony
ta sympatia znaczy :)
2004 - mastektomia, docinka węzłów, 6 AC, hormonoterapia
2008 - rekonstrukcja (ekspander)
2015 - wznowa: 19 x paclitaxel, wycinka do samiuśkich żeber, wycinka narządów rodnych, 22 naświetlania, hormonoterapia,

Offline dani

  • Wtajemniczona
  • ***
  • Wiadomości: 2350
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #37 dnia: Grudnia 10, 2013, 01:12:22 pm »
w pielęgniarkach bardzo ważna jest empatia
i ludzkie podejście


Tak. To bardzo ważne. Nawet sobie nie zdawałam sprawy, ale do dziś pamiętam moje przyjęcie na oddział i pobieranie krwi. Ja przerażona i pielęgniarka kłujaca mnie chyba piąty, czy szósty raz i mówiąca do mnie podenerwowanym głosem, że mogłam się jakoś do tego przygotować, wypić więcej, pomasować ( czy cholera wie, o co jej chodziło ). W każdym razie kłuła i opieprzała. "Miło" było.
Co prawda przyszła później ( po trzech_czterech godzinach) na salę i mnie przeprosiła, ale ja to miałam w doopie. Znienawidziłam ją. Tak jak i cały szpital.

Nigdy się nie cofał. Odwracał się i szedł naprzód -  S.J.L.

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #38 dnia: Grudnia 10, 2013, 02:31:25 pm »
A mnie zawsze zadziwia,  że gdy idę prywatnie na badania,  to odbywa się to szybko i sprawnie i milo,  a na oddziale zawsze jest problem i niezadowolenie ze mnie pań  pielęgniarek  :(

Offline dani

  • Wtajemniczona
  • ***
  • Wiadomości: 2350
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #39 dnia: Grudnia 10, 2013, 02:57:59 pm »
Prywatnie pani pobiera mi krew z palca. Zna mnie i moje żyły_nie_żyły.
Wie, że inaczej krwi ze mnie nie wyciśnie. >:D

Nigdy się nie cofał. Odwracał się i szedł naprzód -  S.J.L.

Offline betty

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 3944
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #40 dnia: Grudnia 10, 2013, 03:40:36 pm »
to mi przypomniało, jak mój Młody był kłuty gdzieś w 7 - 8 miesiącu życia
bo niedokrwistość miał
dostawał żelazo i trzeba było sprawdzić

w prywatnej klinice pańcia waliła mu igłą w żyłę, a on tylko płakał i patrzył na nas z rozpaczą..
nie umiała się dobrze wkłuć
wreszcie mój mąż pyta: "długo jeszcze będzie tak pani go męczyć?"
a ona: "do skutku"

na co męż mój się wkur..ł, zabrał dzieciaka i powiózł do szpitala wojewódzkiego
poprosił, żeby zeszła pani z noworodków
zeszła, wkłuła raz, nabrała krwi ile chciała
Młody się nawet nie zorientował że coś się dzieje

czyli - da się jednak
tylko:
1. trzeba umieć
2. rozumieć pacjenta i jego ból

odbiegłam od tematu, przepraszam :)
2004 - mastektomia, docinka węzłów, 6 AC, hormonoterapia
2008 - rekonstrukcja (ekspander)
2015 - wznowa: 19 x paclitaxel, wycinka do samiuśkich żeber, wycinka narządów rodnych, 22 naświetlania, hormonoterapia,

Offline TOJKA

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 11077
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #41 dnia: Grudnia 10, 2013, 03:54:31 pm »

i w tym miejscu chciałam moim koleżankom po oszczędzjącej operacji się narazić  ;D
poza niesprawnością z powodu wyciętych węzłów chłonnych
poza strachem z powodu wykrytej śmiertelnej choroby
kobiety po mastektomii przechodzą jeszcze jeden stres!!!!!!!!!!!!
z powodu okaleczenia

się nie narażasz  ;)
się nie stresuj   ;D
pisałam już kiedyś_gdzieś, nie umiem sobie nawet wyobrazić jak zareagowałabym na odbicie w lustrze  ???
pisałam już kiedyś_gdzieś o moich wyrzutach sumienia, gdy zobaczyłam na rehabilitacji po raz pierwszy kobietę po mastektomii (baaaardzo źle zrobionej, po prostu spartaczonej)
teraz się policytuję: miałam jeszcze radio  ;)
wiem, wiem, metka mnie przebija  ;) : chemia przed i pooperacyjna,mastektomia i radioterapia

operacja oszczędzająca 2008r
rak piersi przewodowy inwazyjny, potrójnie ujemny, G3
zajęte węzły (ile? wpiszę jak zajrzę do dokumentów ;) )
chemioterapia 6 x AC;  radioterapia
operacja i leczenie w Wielkopolskim Centrum Onkologicznym

Offline dani

  • Wtajemniczona
  • ***
  • Wiadomości: 2350
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #42 dnia: Grudnia 10, 2013, 04:02:21 pm »
A ja napiszę, że dla mnie utrata piersi nie była stresem. Nie bałam się patrzeć na ranę.
Wycięli coś, co było chore i tyle.
Choć miałam na niej fajny pieprzyk  ;)
Ale ja jestem opatrzona z ranami pooperacyjnymi i może dlatego moja rana była najmniej ważna.
Pamiętam, że rany mojego dziecka ( kiedy wracał z sal operacyjnych ) bolały mnie wręcz fizycznie.

Nigdy się nie cofał. Odwracał się i szedł naprzód -  S.J.L.

Offline Perła

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4867
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #43 dnia: Grudnia 10, 2013, 04:48:55 pm »
Ja chyba jestem mistrzynią zbierającej się chłonki. Po operacji oszczędzającej (20.05 2009), po wypisie, zapitalałam do szpitala co drugi dzień z olbrzymią bułą pod pachą, z której sciągano mi prawie pół szklanki...i tak przez cały czerwiec!!! Pamiętam, że 1-go lipca wyjeżdżałam na O'penera i byłam w stresie, że nie dam rady. Ale psyche, to psyche...do wyjazdu odpuściło, tak se myślę, że od mojego myślenia O0. Owszem...mam galanty biust, ale podobno to nie ma związku. Taka 'soczysta" jestem :D To było strasznie upierdliwe, ale...może, że to ciągłe jeżdżenie do szpitala trochę odwracało moją uwagę od dumania o śmierci. Tak...to był upiorny czas. A potem...te koncerty, bieganie pod sceny przez trzy dni w Gdyni...to była super terapia przed chemią. Ja klaustrofobiczka, nigdy nie zapomnę, jak ładowałam się w największy tłum pod główną sceną, zamykałam oczy i wyobrażałam sobie, że te tysiące ludzi wyją dla mnie...żebym była zdrowa :) Pozdrawiam   
« Ostatnia zmiana: Grudnia 10, 2013, 04:50:34 pm wysłana przez Perła »
rak przewodowy piersi (carcinoma ductale  infiltrans) G2
 operacja oszczędzająca 2009,
 trzy węzły pachowe zajęte,
 chemioterpia 6x AC
 radioterapia
 tamoxifen 5 lat

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Moja Praca :*
« Odpowiedź #44 dnia: Grudnia 10, 2013, 06:30:33 pm »
ToJka nie tylko Metki nie przebijesz. Mnie też. Miałam tak jak Metka. Ful wypas xhc
Ale się policytowałyśmy przy okazji opieki pielęgnacyjnej Izki :-\
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++