Powiem jak u mnie było. Najpierw olałam, bo w maju był już gad w węzłach. Nie służba zdrowia. Ja olałam, wierząc że to po przeziębieniu. Miałam po miesiącu pójść sprawdzić i jak dalej węzły powiększone zrobić biopsję. Poszłam po dwóch miesiącach (lipiec). Wezwanie bym się stawiła 9-ty wrzesień. Od maja mija ponad 13-naście tygodni (z mojej winy). Decyzja o mastektomii z jednoczesną rekonstrukcją. Nie widać guza na USG i mammografii, więc nie widomo skąd jest w węzłach pachowych. Czekam 2 tygodnie na inplant. Mam już termin operacji. Przed idę prywatnie do lekarza, którego wybrałam na operację. Znajduje w piersi naciekającego guza (wcześniej go nie było widać) i szybko zmienia kolejność leczenia. Uważa, że mam zacząć od chemioterapii. Dzwoni z gabinetu do chemiczki. Ale by dostać stosowną chemię, konieczny wynik z mamotomu. Kolejne czekanie na wynik dwa tygodnie. No i zaraz po wyniku idę na chemię. Gdyby dodać te tygodnie, w których czekałam na wyniki, inplant
to minęło minimum 6 tygodni.
Potem, gdy już zaczęłam leczenie na nic nie czekałam dłużej niż wymagało to dojście do sił przed kolejną chemią, operacją, czy radioterapią.
Na opiekę onkologiczną w Szczecinie nie mogę narzekać.
Gorzej z innymi specjalistami.
Wg mnie problemem w służbie zdrowia jest płacenie za zapisanego pacjenta, a nie przyjętego. Myślę o lekarzach rodzinnych. Miałam nadzieję, że coś się zmieni i nie dosłyszałam, czy coś w tym zakresie się zmieni. Czekam na moment, gdzie lekarz zabiega o pacjenta i jest wynagradzany za konkretnie przyjętych pacjentów. Do bylejakich lekarzy przestaną chodzić, a dobrzy będą docenieni
Pisałam, a w międzyczasie były kolejne posty. ToJka ja gdybym miała taką wiedzę jak dziś też bym się uporała w 4-ry tygodnie.
Te 9- tygodni to max. czas do zaczęcia leczenia. Uważam, że przynajmniej w Szczecinie nie jest dłużej. A jak będzie szybciej, to zależy od współpracy z pacjentem. Ja zaczęłam późno współpracować