Witajcie
jestem tu nowa i mam 33 lata, właśnie od kilku dni staram się uporać z tą świadomością, że jakieś g... mi w piersi siedzi. Świat mi się zawalił
gdyż jestem sama z trzyletnim synkiem, a za tydzień czeka mnie sprawa rozwodowa. Wszystko na raz mi się zwaliło.
Jutro idę do szpitala na badania, a później pierwsza chemia... tego boję się najbardziej. Napiszcie mi jak się czułyście po tym świństwie. Dopiero później operacja całkowite usunięcie piersi. Ale mi jest wszystko jedno, chce być tylko zdrowa i to jak najszybciej dla mojego dziecka.
Bo on ma tylko mnie, a ja tylko jego. Nie akceptuję tej choroby i nie wierzę w to, że jestem chora. Może z tą świadomością będzie mi łatwiej ją przezwyciężyć.
Pozdrawiam Was dzielne dziewczyny i trzymajcie za mnie jutro kciuki... boję się....