Tojka, nadal na fotki czekam
A ja się wzięłam i zebrałam, i podjęłam ryzyko przemalowania frontów mebli kuchennych
Nie wszystkich, tylko kilku, co mocno ucierpiały na skutek... hm... gotowania wody w czajniku (czajnik też mocno ucierpiał, i okap
) podczas mojego zeszłorocznego wyjazdu do Szkocji (czytaj: podczas mojej nieobecności w domu
). I coś po drugiej stronie kuchni, żeby nie było, że po jednej tak, a po drugiej srak. Na całe jakoś nie mam... weny
Za mną - mam nadzieję - największe dziubdzianie: fronty odkręcone, okleina zdjęta, umyte (tylko czy aby wystarczająco dokładnie
), zaraz odtłuszczanie, chwila psychicznych przygotowań i heja
Boję się, bo w życiu niczego nie malowałam
, ale co tam, gorzej niż przedtem nie będzie, a jak całkiem spierniczę, to stolarz za zakrętem
Trzymajta kciuki