Wątek remontowo - budowlany

[TOJKA]

wprowadzilismy sie w 1996 r
dom byl budowany systemem gospodarczym, czyli jak sie wprowadzalismy to nie był całkowicie wykonczony
cos okolo 2000r (moze 2002r) na zewnetrzne ściany poszedl styropian (dwojka albo trójka - wtedy byl dośc drogi  i nie stac nas bylo na grubszy), na styropian zalozylismy (sami) saiding (boazeria plastikowa).
w 2010 -2012 wymienialam okna na plastiki, a zaraz potem ocieplałam dach styropapą (mam płaski dach)

no i teraz nadszedl czas, żeby zrobic porzadne ocieplenie scian (rynny tylko spustowe, bo dachowe sa ok)  - dlatego ten remont. Mielismy to robić w 2015-2016r, ale Goguś wtedy chorował, no a potem zmarł i nie miałam glowy do remontów.

Musze koniecznie zamontowac tez w niektórych pomieszceniach jakies anemostaty lub cos w tym rodzaju, bo po wymianie okien i remoncie dachu mam wszystko bardzo szczelne i kiepska wentylacja jest - a jak dojdzie jeszcze porządne ocieplenie, to może byc kicha.

mam kasę  z ubezpieczenia po Gogusiu, pieniądze traca na wartości więc trzeba je w cos włozyc - wyremontowanie gruntowne domu to chyba bedzie dobre wyjście, bo za 10 lat jak sie chata posypie, to kasy nie będę miala (emerytura wystarczy mi ledwo na podstawowe wydatki - juz moje dziewczyny wiedza, że musza mi pomóc w utrzymaniu domu - nie chciały, abym dom sprzedała).

kostke częściowo mam, ale nie mam zrobionego porządnego wjazdu - więc to tez trzeba zrobić.

[oooAncia!]

Dom to niezła skarbonka. Nasz też ma swoje lata. Po 5 latach od malowania elewacji zaczyna w kilku miejscach odchodzić farba - trzeba będzie poprawić.
Chyba nas czeka zmiana pieca. Ten pracuje już 12 zimę.

Tojka, a jak teraz dziewczyny zapatrują się na utrzymywanie domu? A jakie jest Twoje zdanie?
Bo my myślimy jednak o zmianie na stare lata - sprzedaż starego i wysokiego domu, zakup czegoś znacznie mniejszego.

A jak wyjdzie - zobaczymy.

[lulu]

Na stare lata, to nie ma jak mieszkanie w bloku. Nie trzeba się martwić o piece, opał, remonty dachu i nawet wracając zimą wraca się do ciepłego.

[suchal]

Lulu, moja znajoma tak właśnie zrobiła. Została sama (mąż zmarł), córka wyprowadziła się, syn mieszka w Toruniu. Przyjeżdżać, przyjeżdżają ale to już nie to samo. Koszty utrzymania domu dużo większe niż opłaty mieszkania. No i wygoda. Wraca z pracy i ma ciepło. A tam musiała rozpalać, utrzymać porządek wokół domu. Wszystko na jej głowie.
Dzieci mogą pomóc ale czy warto obciążać je tymi problemami.
Moja starsza córka bardzo chce abyśmy kupili mały domek i zamieszkali razem. Ja tego nie widzę. Mówię, chcecie domek to się budujcie ...... mnie na stare lata jest to niepotrzebne. Gdybyśmy mieszkali w domku cały czas to może mówiłabym inaczej a teraz to myślę o tym aby sprzedać to mieszkanie i kupić mniejsze.
Tojka, zazdroszczę Ci tej weny do realizacji taakich planów. Użerać się z malarzem to już ponad moje siły.

Życzę Ci TOJKA aby wszystkie prace remontowe przebiegały wg Twoich planów. 

[lulu]

Ja też za jakiś czas będę myślała o zamianie na mniejsze.

[Natalia]

Dom jest fajny,ale potrzebuje męskiej ręki.W mieszkaniu jednak jest dużo wygodniej .Na stare lata ważne jednak ,żeby to był parter lub była winda.Niestety tam gdzie mieszka mama jest II piętro i brak windy.Boję się myśleć gdy nie będzie w stanie pokonać tych schodów.Zbyt małe mieszkanie to ciasnota i wcale nie jest łatwiej utrzymać porządek.Różnica w opłatach  jest minimalna więc czy taka zamiana ma sens?

[danuta]

 rozumiem Tojka, mam podobnie, wprowadziliśmy sie w 1998 do nieocieplonego, bez garażu, otoczenia i nasz dom jest b. stary (lata 60-te), my go przebudowaliśmy i rozbudowaliśmy. Dachówki zarosły, tynk okropnie brudny, rynny ciekną na złaczach. Też nie zdązyliśmy razem zrobić remontu. Może uda mi się po kolei zrobić co trzeba. A co do ewentualnej wyprowadzki przychodzi mi to na myśl, ale bardzo lubię mój domek i ciężko będzie mi taka decyzję podjąć. Zwłaszcza, że dokąd wtedy? Tychy, gdzie mieszkałam większość życia, czyli prawie od urodzenia do  43 roku życia, Pszczyna, gdzie jest mama i dalsza rodzina, Warszawa - córka, Kraków - syn??
Na razie decyzji nie podejmę.
No to niech nam te remonty się udadzą

[metka]

niech się udadzą! ja też wtrakcie 

Bardzo lubię oglądać program Szelągowskiej i jej inspiracje bardzo mnie się podobają i ona sama również (uśmiech, fryzury)
Też by mi się przydała. Chcę zrobić domową rewolucję, rozwalić ścianę i połączyć kuchnię z jednym pokojem. Dobrze by było, by zachować kuchenne meble. Sama nie mam pomysłu 

i jak tam, Dana? wena nadal potrzebna?

[DanaPar]

Nie ruszyłam z miejsca. Brak weny i motywacji 
Ciągle coś ciekawszego na horyzoncie. Przebywać w chałupie za długo nie lubię. Wciąż mnie gdzieś nosi. A nawet jak jestem, to pół dnia szwendam się gdzieś.
Dzieci są rzadko i na krótko, raczej ja do nich jeżdżę. Mają domki. U mnie mimo metrażu 73 m2 już im za ciasno.
To, że namiętnie oglądam wszelkie programy remontowe i się nimi zachwycam, nie wystarczy, by w domu robić rewolucję. Mam podobnie, jak Suchalek, nawet malować mi się nie chce 

ToJka, Danuta niech się Wasze plany remontowe powiodą 

[metka]

no to przechodzimy na priv! może coś Ci podpowiem. ja lubię takie rzeczy, choć nieraz sama mam kłopot z pomysłami

[lulu]

Natalio teraz mamy 67 metrów. Wystarczy takie około 50 metrów, a jak któreś zostanie samo, to te 50 metrów to i tak zbyt wiele.

[Natalia]

67 M2 zamieniać na 50 czy to ma sens dla 17 m2.50m2 to jest minimum nie wyobrażam sobie żyć na mniejszej powierzchni.Ale to jest moje odczucie ,każdy jest inny.Jeżeli mieszkanie jest fajnie położone,zna się sąsiadów,ma się znajomych i nie jest wysoko to ja bym została.

[TOJKA]

rok temu rozmawiałam z córkami o sprzedazy domu - kasy wystarczyloby na 2 kawalerki ( ja i Mloda, Starsza dostalaby to co jest z ubezpieczenia po Gogusiu. Ale moje dziewczyny nie chciały. Chca zachowac dom. Chca, aby miały póxniej gdzie przyjeżdżać z dziećmi np. na wakacje, chcą miec sie gdzie zatrzymac jak przyjada do mamy (w kawalerce trudnu by było).   Mi jest wszystko jedno, bo wracam do ciepełka - mam ogrzewanie gazowe. Jak wyremontuje w tym roku chate to do śmierci mi wystarczy

Natalio, owszem facet jest potrzebny do ogarnięcia przy domu, ale ja sobie świetnie daje rade Ogarnialam wszystko w czasie trudnych lat małżenstwa i jak mąz pracowal zagranicą. Kiepsko mi jedynie idzie ogarnianie uszczelek, kranów, rur, kaloryferów itd - ale te awarie  i w mieszkaniu w bloku wystepują.

[ptaszyna]

mam remont gruntowny łazienki i kuchni za sobą, na ten czas poleciałam do kangurowa i brat nadzorował, miałam super ekipę i posprzątane z pierwszego
wszystko oprócz zakupów mnie ominęło 

[TOJKA]

wszystko oprócz zakupów mnie ominęło 

tez mam taka ekipe w ub. roku chyba pokazywałam jak mialam zabezpieczona chate  (dopisek : post 3 strony wczesniej )  - po całym remoncie tylko przetarłam podłogi "na czysto"
a nawet i zakupy mi zrobią - musze tylko podac co chce (szukam czesto w necie lub duzo wczesniej obcykam w sklepie)