Bardzo bym chciała opisać Wam ostatnią drogę Szarlotki. I bardzo trudno mi dobrać takie słowa, które oddałyby nastrój tych chwil…
W maleńkim i pięknym barokowym kościele było dużo ludzi. Nie starczyło miejsc siedzących, wiele osób stało. Trumna była zasypana kwiatami. Kilka osób płakało….
Cmentarz w sporej odległości od kościoła; pewnie nie będę potrafiła trafić na grób Szarlotki; jechałam, później szłam, po prostu za ludźmi.
Młody ksiądz starał się jak potrafił, choć bardzo brakowało mi osobistych słów o Joasi, o Jej talencie, o darze dzielenia się widzianym pięknem…
Wyobrażam sobie, że wszyscy zgromadzeni doskonale znali wszystkie zdjęcia Szarlotki, dlatego pewnie nie było potrzeby, aby były były tam wystawione, ale jakoś mi ich brakowało…
Będę tęsknić. Będę wspominać. Będę zaglądać na stronę Joasi, by patrzeć na Jej fotografie. Będę patrzeć na zdjęcia, które mam od Niej, i które od dawna wiszą w moich kątach…
Joasiu, do zobaczenia...