Mnie też dopadają chwilowe lęki, strach, że sobie z czymś nie poradzę, bywało, że tylko z lekiem nasennym zasypiałam, kotła myśli nie mogłam uspokoić, ale nie wiązałam i nie wiążę tego z moim zachorowaniem.
Nie wiem, czy w ogóle jest ktoś, kto stale czuje się w pełni mocy, nie przeżywa lęków.
Gdzie jest granica, świadcząca że trzeba udać się do specjalisty, wspomóc lekami, a gdzie jeszcze można pomóc sobie samemu lub ze wsparciem przyjaciół
Ot nie zbadana jest nasza dusza. Łatwiej prześwietlić ciało, niż umysł