otóż to! i wygląda na to, że z tych wszystkich wyszło najlepiej! Perła (bo mamy takie samo
), możesz spać spokojnie, porządne jest. przywaliłam zdrowo, po dźwięku myślałam, że wszystkie, a szczególnie to środkowe, do skasowania pójdzie, ale okazało się, że nie jest tak źle. najważniejsze, że strat w ludziach nie ma!
pewne jest, że prędkości nie przekroczyłam, był sznurek, miałam trochę odstępu z przodu. dwa przede mną stanęły, bo chciały skręcić w podporządkowaną, a ja nie byłam w stanie zahamować! moje auto zatrzymało się na tym przednim, a ono rąbnęło w jeszcze wcześniejsze i wszyscy razem znaleźliśmy się na środku skrzyżowania...
na drodze wszystko załatwione było kulturalnie, nikt nie trąbił, inni kierowcy zaczekali aż się ewakuujemy na jakieś pobocze, nikt mnie nie opieprzał, z resztą fajni studenci byli i w jednym, i w drugim, nawzajem się pytaliśmy czy nic nam się nie stało itd. w pierwszej chwili nie umiałam wysiąść, normalnie szok. co innego śmiać się z mojego "talentu" do parkowania, a co innego taki wyczyn... teraz już się nie trzęsę, ale wróciłam do domu i spałam cały dzień.
meciątko spóźniło się do szkoły (bo wiozłam ją właśnie) i była blado-sina i trzęsąca się. pani zaprosiła mnie na lekcję, żebym ją na kolanach trochę potrzymała i żeby się uspokoiła. po kilku minutach wyszłam, było ok. tylko zamknęła się w sobie i rozmawiać o tym nie chce
prawdę mówiąc nie mam ochoty na jeżdżenie już wcale. ale wiem, że muszę. jak się teraz nie przełamię, to do końca życia będę się bała
edit: aquila, mimo wszystko do GTA jeszcze mi trochę brakuje
a do kompletu napiszę Wam, że w tym samym czasie (no, 1,5 godz wcześniej) miał zderzenie czołowe chłopak z pracy mojego małża. zginął na miejscu, 33 lata. "na żywo" oglądał to kolega mojego kumpla (do którego na ratunek dzwoniłam z pobocza, bo szanowny nie odbierał)