po przeczytaniu informacji o jej odejściu poczułam jakby ulgę. Koniec jej cierpień, bólu emocjonalnego ,wewnętrznej rozpaczy...
A ja jakoś nie... bo cokolwiek mówiła/pisała, to wydaje mi się, że jednak najbardziej na świecie chciała TU być. Najbardziej z K. - to było jej całe życie, bezwarunkowa, bezwzględna miłość, o której napisała Agawa, której chyba wiele z nas jej zazdrościło... Myślę, że wolałaby odejść nie przed, a po nim... i że się TAM teraz strasznie martwi...
Nie poznałam Dani
Wzbudzała we mnie przeogromną sympatię, a jednocześnie respekt. He, he - czasem wręcz się bałam odezwać, żeby się nie narazić na jakiś krótki, acz celny i dobitny komentarz
Trwało, zanim się nauczyłam i przyzwyczaiłam
Spokój i równowaga. Pogodzenie z losem - ale nigdy rezygnacja! Siła. Cudowny czarny humor... tego mi będzie strasznie brakować...