Piszczenia takiego wyraźnego, to nie miałam, ale szumy, które strasznie mi utrudniały słyszenie, to zaliczyłam. Było tak, że jak szłam z kimś ulicą i rozmawialiśmy, to ten mój szum plus uliczny hałas, zupełnie mi uniemożliwiał zrozumienie tego co do mnie mówiono. Wylądowałam w szpitalu i po kilku kroplówkach przeszło. Nie miało to nic wspólnego z leczeniem, bo to było kolka lat temu, więc sporo przed obecnym leczeniem. Pozostałość jest taka, że przy zbyt dużej odległości od rozmówcy, mam czasem trudność ze zrozumieniem wypowiadanych słów, a jak już jest to w pomieszczeniach gdzie jest echo, to kaplica.