moje pokolenie dostanie gówno i będzie pracować do końca życia,
syn też tak uważa, mimo iż jego składki na dzisiejszych emerytów są wielgaśne
Pozostaje pomyślenie o swoim biznesie lub dzieciach, które kiedyś dołożą staruszkom
chyba gorsza od podwyżek (sic!?) emerytur jest kolejna nowinka dobrej zmiany - zakaz pracy jakiejkolwiek, jeśli pobierasz emeryturę...
Czyli jak mam firmę swoją i świadczę konkretną pracę (jak się nie wywiążę, to umowę ze mną zerwą) i mało tego; szkolę młodych, a oni znajdują coś ciekawszego i nie angażują się w firmę. Ilu już szkoliłam i wciąż na placu boju pozostaję.
Ale fakt, mam ten komfort, że nie muszę pracować, na normalne zycie emerytura starczy, gorzej z utrzymaniem auta, wakacjami itp.
Co do pracy na posadkach, zgadzam się z Aquilą, rządzący muszą się zabezpieczyć, jak obniżyli wiek emerytalny, to już nie stać ich na wszystko. Dla mnie gorszące jest wzięcie emerytury i pozostanie na dotychczasowym stanowisku, jeśli znajdziecie mi argument, że nie powinnam pracować, bo zajmuję komuś miejsce pracy, skończę z pracą. Z resztą sobie dałam niezobowiązujące przyrzeczenie
że pracuję do kwietnia tegoż roku, czyli do skończenia 65 lat