... no rzesz ...
Nie zrzuciłam wszystkich fotek na laptopa (jak się właśnie okazało - tych z ostatniego dnia pobytu w Hrvatskiej, czyli spacerkiem przez miasteczko, plaże i zatoczkę, akcja z zagubionym chłopcem, Najmłodszy jeżdżący sterowanym autkiem po torze wyścigowym, rekonesans w pobliskiej Grebasticy, widoki z i w apartmanie, zabawa z robieniem "makro" okolicznym kwiatkom i trawkom, no i nocna kąpiel w Jadranie )
A potem ... wyczyściłam kartę przed wyjściem na zwiedzanie Wiednia.
A przecież druga/zapasowa karta - w futerale.
NIGDY nie kasowałam zdjęć na wyjeździe. Co mnie podkusiło? Raczej chyba wtedy podekscytowało samo to, że znów jestem w Wiedniu (drugi raz od maja, a wcześniej, przez czterdzieści parę lat ... to kiedyś przejazdem, czyli wcale)
Przygnębiło mnie to bardzo, może i za bardzo. Do tego stopnia, że aż ... dostałam gorączki.
Echhhh ... .