Jeszcze nie doszłam do siebie...Zmęczenie totalne...bolą palce u rąk...mięśnie...Podjęłam decyzję : w poniedziałek dzwonię do doktora i rezygnuję z ostatniej chemii.
Tym razem w środę zostałam "czasowo" zaskoczona przez doktora. Po pobraniu krwi zeszłam na dół na śniadanie. Zdążyłam zjeść drożdżówkę dzwoni telefon... nr WCO, odbieram : Pani Mario zapraszamy do gabinetu. Zdenerwowałam się, bo myślałam,że wyniki są złe lub mam cosik "dorobić". Na szybcika dopiłam kawę, do windy i pod drzwi. Wyszła pacjentka i zaraz wchodziłam. Okazało się , że doktór miał trochę luzu i ze względu na moją końcówkę ma czas aby ze mną porozmawiać. Wyniki dobre, chemię dostanę / 5 ostatnich miałam zmniejszonych / i...Doktór powiedział, że właściwie to ostatnią mógłby mi darować ale jest standard 12 białych więc zapisuje mnie na 27 grudnia. Mam mieć TYLKO MORFOLOGIĘ. Ja nie "zaskoczyłam" dopiero dzisiaj gdy nadal dogorywam przypomniałam sobie o tym. Może gdyby pogoda była zimowa to czułabym się OK. Ta ostatnia już mi nic nie pomoże a samopoczucie pogorszy. Tak się zastanawiam, czy czasami mój organizm nie potrzebuje już normalnego jedzenia. Teraz tylko wszystko podporządkowane hemoglobinie , żelazo...pasztet, wątróbka, kaszanka, tatar ...
Porządki , gotowanie olałam. Jutro bratowa mnie zabiera do nich abym jako SZEF nadzorowała pieczenie makowca. PALUSZKIEM WSKAZUJĄCYM MOGĘ RUSZAĆ....
Wracając do wizyty. Spytałam co dalej? Doktór powiedział , że od ok. pół roku jest dalsze leczenie ,które mi proponuje : DOŻYLNIE co 6 m-cy przez 3 lata KWAS ZOLEDRONOWY. Gdy powiedziałam, że od lat leczę się na osteoporozę to stwierdził, że tym bardziej mi się to należy. Jest płatny ,ale mnie akurat /ok.160,-/ na to stać. Więc jednak ta chemia i moje samopoczucie nie pójdą na marne jako jednorazowe leczenie. Zapytał gdzie chcę się dalej leczyć...doktór przyjmuje w Poradni Radiologii , przyjmuje też pacjentów po zakończeniu chemii. Powiedziałam, że chciałabym dalej być leczona przez Niego : zna mnie, historię choroby i leczenia. Mam się zarejestrować po 20 stycznia 2020. Nie chcę wrócić do poprzedniej Poradni Chemioterapii gdzie za każdym razem / prawie / był inny lekarz. Port zostawiam, będę jeździła na przepłukanie...ale to pikuś. Do podania kwasu muszę wyleczyć zęby....jak miałam afty to poszłam do dentystki i już mi moje zęby obejrzała. Wstępnie jestem umówiona na styczeń 2020. W styczniu jadę też do genetyka do Szczecina / doktór pochwalił hihihihi /, w marcu rezonans piersi. Jeszcze tylko na spokojnie uzgodnić co dalej z moim nowym cyckiem - trzeba go powiększyć.
Qrde...kiedy ja będę wreszcie leżeć i pachnieć
??
Miłej i spokojnej niedzieli