Chop wciąż na etapie umawiania się do neurologa (na skierowaniu zapis PILNE). Ale widać jemu się nie śpieszy...
Magda, ta z którą byłam na drugich warsztatach, miała operację we wtorek. Podskórna mastektomia z jednoczesną rekonstrukcją, usunięty wartownik. To drugi cyc. Poprzednio miała oszczędzającą. Na hispacie (z biopsji) wyszły komórki rakowe, a później okazało się, że tych malutkich guzków w piersi jest dużo i stąd taka decyzja. No, chyba limit cięć wyczerpała: cyc, rok później podroby, znów rok później tarczyca i teraz po 2 latach drugi cyc. Ale najważniejsze, by maluchy nie okazały się złośliwe. Teraz ma fajną pracę, zarezerwowany wyjazd z prewencji rentowej do Polanicy w lipcu. Więc o kciuki uprasza się.
Kupiłam gruszki. Dotarły zioła. Będę się czyścić. Znaczy jelitka moje :-) bo wychodzi na to, że mam zerowe wchłanianie (hormonu tarczycy, zbadałam ostatnio poziom D3 - 18
, a od października łykam 4000/dziennie).
Czyli rację mają Ci, którzy twierdzą, że nie jesteś tym, co jesz. Jesteś tym, co wchłaniasz...
Udanego weekendu kobietki!